Czołowi działacze PiS ruszyli we wtorek po południu do mediów z nowym przekazem dotyczącym protestów przeciwko zaostrzaniu przepisów antyaborcyjnych. Pilnowali się, by nie okazać protestującym lekceważenia, apelowali, by nie podgrzewać nastrojów.
Przypominali jednocześnie, że to nie partia rządząca jest autorem projektu ustawy zakazującej przerywania ciąży, którym zajmuje się Sejm. – Rząd PiS nie pracował i nie pracuje nad żadnym prawem zmieniającym przepisy związane z prawem aborcyjnym – podkreślała na konferencji prasowej premier Beata Szydło.
Jej zdaniem „emocje powinny być studzone przez polityków". – Sytuacja dla wielu osób, które taką decyzję (o aborcji – red.) podejmują, jest dramatyczna – dodała.
Odcięła się od wypowiedzi szefa MSZ, który o protestach mówił w poniedziałek m.in. „niech się bawią" i „oczekuję poważnych debat, a nie happeningów". – Wezwałam Witolda Waszczykowskiego i powiedziałam, że nie będzie aprobaty dla takiego komentowania tych wydarzeń – ogłosiła Szydło.
Barbara Nowacka, jedna z inicjatorek czarnego protestu, wezwała ministra do dymisji, a posłowie PO i Nowoczesnej zażądali, by przeprosił za swoje słowa. Odparł, że nie ma za co przepraszać.