We wrześniu zmarł dotychczasowy burmistrz Lubrańca. Wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz wystąpił wtedy do rządu o powołanie Jacka Kowalewskiego na jego tymczasowego następcę - przedterminowe wybory w miasteczku mają się odbyć 18 grudnia. "Wybór odbył się po linii partyjnej, bo wojewoda i jego kandydat razem działają w PiS. Beata Szydło podpisała nominację 6 października." - donosi "Newsweek".
"To, co wydarzyło się w sierpniu 1997 roku przed lubraniecką dyskoteką, trudno nazwać honorowym pojedynkiem. Włodzimierz L. jest sam i ucieka przed pięcioma napastnikami. Gdy pada na ziemię, mężczyźni wymierzają mu kopy. W ruch idą kije, drewniane kątówki i metalowy pręt. Jednym z bijących jest Jacek Kowalewski. Trzy lata później sąd we Włocławku skaże go na dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata (wyrok jest już zatarty)" - czytamy w gazecie.
Lokalny działacz PiS mówi w rozmowie dla "Newsweeka", że wojewoda wiedział o przeszłości Kowalewskiego i "wpuścił panią premier na minę". Jak dodaje: "Pytanie tylko, czy Beata Szydło wdepnęła na nią świadomie."