"W poniedziałek przed południem policja otrzymała zgłoszenie, że na jednej z prywatnych posesji w Tucznie doszło do uszkodzenia 33 drzew tj. świerka zwykłego, świerka srebrnego, tui i daglezji" - powiedziała oficer prasowy policji w Wałczu mł. asp. Beata Budzyń. "Drzewa zostały uszkodzone przez ponacinanie na wysokości mniej więcej 130-160 centymetrów" - dodała.
"Nie tak dawno ktoś włamał się do pracowni w Tucznie" - mówił w poniedziałek Szyszko, cytowany na stronach internetowych radia Maryja. "Wybito okna, wyciągnięto trofea myśliwskie, połamano je i zostawiono na zewnątrz. Natomiast w środku pozostawiono zakrwawioną siekierę. Tym razem mieszkańcy poinformowali mnie, że na terenie tej pracowni wycięto drzewa – dokładniej świerki. Zostały one zasadzone kilka lat temu, po to, żeby był lepszy widok, zasadzono te drzewa na uporządkowanym śmietnisku. To, co dzieje się w tej chwili, to jest wchodzenie na czyjąś własność i usuwanie komuś drzew, które zostały tam zasadzone. To jest rażące łamanie prawa" - dodał minister.
Jan Szyszko mówił dziś w TVP Info o włamaniu na swoją działkę. - To jest skrajny wandalizm, żeby wejść komuś na prywatną posesję, ponacinać drzewa, które stwarzają teraz zagrożenie. Te ponacinane drzewa zagrażają teraz ludziom, którzy tam przychodzą, a często bawią się tam nawet dzieci sąsiadów. Teraz na wietrze te drzewa mogą się poprzewracać, dlatego policja zasugerowała, że trzeba będzie je wyciąć - powiedział minister środowiska.
- O ile ktoś to robi celowo. Jest to prowokacja żeby mnie zdenerwować, albo żebym przestał działać w tym kierunku, w którym działam. To się nie uda - dodał.