- Nie zaskoczyła mnie skala protestów w obronie sądów, bo wierzę w społeczną świadomość Polek i Polaków i ich umiejętność mobilizowania się - mówiła Barbara Nowacka. - Jest lato, wakacje, nikt nie myślał, że przyjdzie tyle osób i na to też liczyło Prawo i Sprawiedliwość. Ale to jest ważna sprawa, dużo bliższa niż TK dla każdego, kto miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. I protest był trudniejszy, bo większość tych, którzy demonstorwali w obronie niezależnego sądownictwa przyznaje, że jego reforma jest konieczna. Ale protestują przeciw PiS-owskiemu pomysłowi na tę reformę, który oznacza wyłącznie zawłaszczenie i upartyjnienie sądów.
Na uwagę prowadzącego, że obecne protesty są logicznym wynikiem masowych protestów zapoczątkowanych przez "czarny protest", Nowacka powiedziała: - Pokazujemy, że to są nasze wspólne sprawy. Nie zawsze najbardziej konserwatywna część Polaków była gotowa włączyć się w silny, emancypacyjny "czarny protest", ale dziewczyny i kobiety w niego zaangażowane czuły potrzebę powiedzenia: sądy to jest też nasza sprawa. Że nasze bezpieczeństwo, godność i nasze prawa też zależą od tego, jak w sytuacjach skrajnych, kiedy znajdziemy się w sądzie, nasze sprawy zostaną rozpatrzone. Większość kobiet ma świadomość, że kiedy stanie sprawa: ona kontra mąż przemocowiec, ale radny PiS - sąd najprawdopodobniej nie wyda sprawiedliwego wyroku.
Nowacka ocenia, że już istniejący trwały efekt protestów polega m.in. na tym, że społeczeństwo przekonuje się o wadze swoich głosów i wyrażania opinii. - Zmieniają nasze pojęcie demokracji, partycypacji społecznej. Ludzie się przekonują się, na ile ważny jest ich głos lub - co nawet ważniejsze - jego brak.
Nowacka tłumaczyła, że rozumie w pewnym sensie niechęć społeczną do wielkich liderów partyjnych, ale zauważyła, że dzisiejsza demokracja jest prowadzona przez partie, więc z tą niechęcią nie należy przesadzać.
- Są jacy są. Taki parlament osobie wybraliśmy - mówiła liderka Inicjatywy Polskiej.- Ale czy my naprawdę potrzebujemy wielkich liderów i przywódców? Potrzebujemy konkretnego programu przeciwko PiS i z perspektywy uczestników demonstracji jest trochę obojętne, kto wygłosi te hasła, które będą wspólnie wypracowane. Już nie mogę słuchać o poszukiwaniu liderów. Przecież zmiana społeczna nie polega na zmianie liderów, tylko przedstawianie lepszej, mądrzejszej, ciekawszej propozycji niż te PiS, będzie szansa na jej utrzymanie i będzie to propozycja, która będzie chroniła instytucje, a zarazem wprowadzała niezbędne zmiany.