Prokuratura Okręgowa w Łodzi zainteresowała się słowami Wójcikowskiego, który pięć dni przed wypadkiem mówił, że gdy grał na giełdzie, to przyszli do niego „smutni panowie".
– Dopóki nie przekroczyłem określonej wartości aktywów, to nikt się mną nie interesował – mówił poseł. Wyjaśniał, że w imieniu „pewnego pana" przyszli do niego mężczyźni, którzy dali mu do zrozumienia, aby nie interesował się spółkami tego człowieka, bo wiedzą, gdzie mieszka i już wystarczająco dużo zarobił. Odebrał te słowa jako pogróżki.
Prokuratura postanowiła sprawdzić te doniesienia. W tym celu – oprócz żony – wezwano na przesłuchania dwóch z pięciu asystentów Wójcikowskiego. – Pytali, czy słyszałem o jakichś pogróżkach, w jakiej formie byłem zatrudniony, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy – mówi jeden z asystentów.
– Pokazali wydruk artykułu, który opisywał historię ze „smutnymi panami", ale to sprawa sprzed około dekady, więc nie ma związku ze śmiercią. Mówiłem im, że tropem może być ustawa hazardowa, którą Rafał krytykował – mówi drugi.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania potwierdził nam informacje o przesłuchaniach żony i asystentów. Dodał, że zeznawało również dwóch posłów Kukiz'15, ale nie ujawnił ich nazwisk.