W nocy z czwartku na piątek Sejm wybrał Bartosza Kownackiego, Arkadiusza Mularczyka, Kazimierza Smolińskiego i Marka Asta do składu Krajowej Rady Sądownictwa. Dwie kandydatki zgłoszone przez Koalicję Obywatelską i Lewicę nie zdobyły wymaganej większości.
W sprawie wyboru członków KRS głosowano dwa razy. Pierwsze głosowanie zostało przerwane po tym, jak marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS) otrzymała sygnały, że doszło do problemów z głosowaniem. Na nagraniu z obrad w pewnym momencie słychać słowa "Trzeba anulować, bo my przegramy...". Według przedstawicieli opozycji, słowa te wypowiada jedna z posłanek PiS. Po pojawieniu się sygnałów o problemach z głosowaniem marszałek Witek podjęła decyzję o anulowaniu głosowania. W drugim głosowaniu większość zdobyli kandydaci PiS.
Zdaniem klubu Lewicy, doszło do złamania zasad demokracji. Komentując sprawę, rzeczniczka klubu Anna-Maria Żukowska użyła słów "oszustwo i przestępstwo".
Koalicja Obywatelska zażądała ujawnienia wyników anulowanego głosowania. Według tego klubu, mogło dojść "do poważnego naruszenia Kodeksu karnego - do przestępstwa fałszerstwa". Jak poinformował szef klubu Borys Budka, KO przygotowała wniosek o odwołanie Elżbiety Witek, może też złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Komentując na swoim koncie na Facebooku głosowanie, Jakub Kulesza stwierdził, za swoim kolegą klubowym Grzegorzem Braunem, że to posiedzenie Sejmu „to już nawet nie jest demokracja fasadowa - to tylko tynk odlatujący z tej fasady III RP zwanej demokracją”.