Coraz więcej osób, zachęconych informacjami, że na filmikach w sieci można zarobić krocie, próbuje swoich sił w internecie. Niestety, wiele z nich nie ma świadomości, że jest podatnikami VAT. Dowiadują się o tym dopiero wtedy, gdy zainteresuje się nimi fiskus.
– Ludzie prowadzą jakąś działalność, która może spełniać przesłanki uznania jej za działalność gospodarczą na gruncie VAT. Jeśli tak, stają się podatnikami i formalna rejestracja nie ma tu znaczenia. Brak takiej świadomości nie zwalnia ani z obowiązków, ani z konsekwencji podatkowych – przypomina Tomasz Michalik, doradca podatkowy, partner w MDDP.
Czytaj też:
Youtuberami może się zainteresować fiskus
Rozsądna danina od superszmiry
A konsekwencje mogą być przykre: konieczność wstecznego rozliczenia się jak przedsiębiorca i spore zaległości podatkowe.
– Podstawowy problem to brak jasnych kryteriów, od kiedy działalność na YouTubie staje się profesjonalna na tyle, by była uznana za działalność gospodarczą, która skutkuje koniecznością zapłaty PIT i VAT. A od tego zależy, w jaki sposób trzeba rozliczyć się z fiskusem – dodaje Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.
A Jarosław Ziobrowski, adwokat, partner w kancelarii Kupisz i Ziobrowski, przypomina: to, że ktoś formalnie nie jest firmą, nie oznacza, że nie jest nią dla fiskusa. O tym decydują przepisy, i to niejasne. – Youtuberzy to zazwyczaj osoby młode, niedoświadczone, ale muszą wiedzieć, że fiskus może je uznać za firmę. Tak stało się z osobami, które handlowały w internecie np. na Allegro. Po latach trafiły na celownik skarbówki, która uznała je za firmy, i musiały zapłacić zaległe podatki – komentuje Ziobrowski.
Na tym nie koniec. Wątpliwości dotyczą też tego, na rzecz kogo youtuber świadczy usługę reklamową: odbiorcy krajowego czy zagranicznego.
– Youtuber, który zarabia na reklamach, świadczy usługę na rzecz platformy, na której emitowane są jego filmy. Internet nie zna granic i nie każdy wie, czy faktycznym odbiorcą usługi jest podmiot krajowy czy zagraniczny. Niewiele osób sprawdza regulaminy i umowy pod tym kątem. A od tego zależy, w jakim kraju jest opodatkowana usługa reklamowa – podkreśla Dawid Milczarek, partner w kancelarii LTCA.
Zdaniem Michała Goja, doradcy podatkowego, partnera w EY, problemy z opodatkowaniem rosnącej aktywności w internecie to wierzchołek góry lodowej. – Możliwości, jakie daje dziś internet, pokazują, jak trudno prawu nadążyć za rzeczywistością gospodarczą – podsumowuje.