Scena nie uniosła ciężaru ego

Bardzo współczuję ludziom wybitnym. Ze swoich wielkich, wizjonerskich pomysłów muszą się oni notorycznie tłumaczyć maluczkim. To naprawdę nieznośne, kiedy chcesz zrobić ponadtrzygodzinny porażający rozmachem spektakl, w którym wykorzystasz cały zespół aktorski, pracowników technicznych, stworzysz rozbuchaną scenografię, a wszyscy tylko przewracają oczami, wypominając ci, ile to będzie kosztować.

Publikacja: 18.05.2018 17:00

Scena nie uniosła ciężaru ego

Foto: materiały prasowe

W końcu dostarczyłeś przez lata wystarczająco dużo dowodów na to, że na scenie jesteś w stanie wystawić wszystko, więc czemu nie miałbyś iść krok dalej. Przesunąć granicę.

W wypadku „Snu srebrnego Salomei" tą granicą jest zespół aktorski. Zamiast niego na pokrytą notatkami scenę (niech nikt nie myśli, że się nie przygotował!) wychodzi reżyser. Uzbrojony w zestaw flamastrów wypisuje na płachcie papieru imiona kolejnych bohaterów, daty i wydarzenia. Jest ich tyle, że w pewnym momencie rysunek staje się nieczytelny, przypomina trochę pracę Cy Twombly'ego „Fifty day of Iliam", w której artysta na dziesięciu, przypominających dziecięce bazgroły, rysunkach przedstawił chronologicznie wydarzenia wojny trojańskiej.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Plus Minus
„Project Warlock II”: Palec nie schodzi z cyngla