Aktualizacja: 06.09.2018 17:24 Publikacja: 07.09.2018 18:00
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Bo jakkolwiek by ich obrócić, od której strony popatrzeć, ilu jeszcze gwiazdorów „Gry o tron" czy „Czasu honoru" zatrudnić, choćby nawet nakręcić jeszcze trzeci, „najprawdziwszy" film, to żaden z nich nie ma szans, żeby powtórzyć sukces „Ciemnoniebieskiego świata": nie wywietrzeć z (nie tylko środkowoeuropejskich) głów przez kilkanaście lat. I nie ma tu żadnego znaczenia, kto zestrzelił więcej niemieckich samolotów ani który naród zapłacił wyższą cenę za pomoc angielskim niewdzięcznikom w pokonaniu wroga. Czechosłowacy będą pamiętani lepiej i dłużej, bo, w przeciwieństwie do nas, potrafią żartować. Przede wszystkim dlatego, że nie do końca poważny stosunek do samych siebie i wojny, w której brali udział, sprawia, że ich opowieść jest bardziej zrozumiała dla narodów ich byłych sojuszników. „Nie traktujecie siebie do końca serio? To świetnie się składa, bo my was też" – odpowiada im zachodnia pamięć.
W najnowszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” gościem Darii Chibner był Cezary Boryszewski – redaktor nac...
Znawcy twórczości Krystiana Lupy nie mają wątpliwości, że nikt lepiej nie przeniósłby na deski sceniczne „Czarod...
„Amerzone – Testament odkrywcy” to wyprawa w świat zapomnianych krain.
W drugim tomie „Filozoficznego Lema” widać ujemną ocenę pisarza dla ludzkości.
Czy z przeciętnej powieści może powstać dobry serial? „Fatalny rejs” dowodzi, że tak.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas