Był synem pracownika Instytutu Elektrotechniki w Międzylesiu i zarazem asystenta geometrii wykreślnej na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej. W tych czasach, mowa o latach 60. XX wieku, liczył się konkretny fach, toteż młody Parowski poszedł w ślady ojca i skończył ów Wydział Elektryczny, choć nie bardzo widział się w roli inżyniera. Siedział przy biurku w zakładach im. Róży Luksemburg w Warszawie, na blacie miał rozłożone różne papiery i szpeje, a w otwartej szufladzie – książkę, którą czytał. Gdy ktoś wchodził do pokoju, Parowski wpychał brzuchem szufladę na swoje miejsce i przechodził do rzeczywistości na biurku. Taki stan nie mógł trwać długo i po czterech latach przyszły „redaktor wszystkich fantastów" porzucił nielubiane zajęcie.