Wykwit mądrości

To jeden z najbardziej rozpoznawalnych psychoterapeutów, rzec by można człowiek instytucja. W 1978 r. współzakładał Laboratorium Psychoedukacji, czyli „pierwszą w obozie państw socjalistycznych samodzielną, funkcjonującą poza strukturami służby zdrowia, komercyjną placówkę treningu psychologicznego i psychoterapii". Obecnie jest dyrektorem Instytutu Psychoimmunologii IPSI.

Publikacja: 18.10.2019 18:00

Wykwit mądrości

Foto: materiały prasowe

Pisanie autobiografii to wyzwanie dla odważnych, bo wymaga nie tylko dystansu do siebie, ale i szczerości. Wojciech Eichelberger podjął się tego zadania, choć twierdzi, że zajęło mu ono kilka lat, bo jest człowiekiem bardzo zajętym zawodowo. Oczekiwać jednak można, że mając 75 lat i praktykując zen – będzie w swych wyznaniach przejrzysty jak woda ze strumienia. Z tym jednak jest problem. Przemilczał na przykład współautorstwo z Andrzejem Samsonem książki pt. „Dobra miłość – co robić, by nasze dzieci miały udane życie", opublikowanej w 2003 r. Samson, jak wiadomo, miał proces karny za molestowanie swoich nieletnich pacjentów, a czyny, o które był oskarżony i za nie skazany, miały miejsce w latach 1999–2004.




Pomija też skrupulatnie Eichelberger fakt, że on sam w 2003 r. został zawieszony na rok w prawach członka Polskiego Towarzystwa Psychologicznego za naruszenie kodeksu etyczno-zawodowego psychologa, a chodziło o romans z pacjentką. W książce pisze: „W przypadku psychoterapii można jedynie liczyć na mądrość i instynkt klientów (...) Nie istnieje bowiem żadna ustawa o zawodzie psychologa ani psychoterapeuty". Warto zapamiętać.

Chętnie za to Eichelberger wspomina swoją działalność z lat 80., kiedy był działaczem podziemnego Komitetu Oporu Społecznego, za co otrzymał potem państwowe odznaczenie.

Dokłada też wielu starań, by opowiedzieć historię swej rodziny z niemałą powagą. Pisze: „Według Encyklopedii Britannica pierwsze świadectwa istnienia rodu Eichelbergerów pochodzą z XI wieku". O ojcu – „Wielki Nieobecny", jako że zmarł tragicznie trzy miesiące przed jego narodzinami. Snuje refleksję o Matce: „Ale czyżby trudna relacja z kobieta, która mnie urodziła, tak dalece determinowała moje nieświadome wybory, że niemal zawsze spotykałem na swojej drodze mścicielki?". Starszy zaś brat jest tym, z którym „nasze bezpośrednie kontakty od lat nie istnieją".

W relacjonowaniu związków z kobietami (w tym także z żonami) bywa precyzyjny i niezbyt sentymentalny: „Niejedną aborcję przeżyłem w czasach, gdy był to jedyny niezawodny i ogólnodostępny środek antykoncepcyjny". Z wyrafinowaną skromnością notuje: „Dopiero jakieś 30 lat temu – przy okazji pisania nominowanej do Nagrody Nike i cieszącej się nadal niesłabnącym powodzeniem książki »Kobieta bez winy i wstydu« – zrozumiałem, że cierpienie kobiet może mieć swoje potrójne, głębokie korzenie".

Przyznaje też, będąc ojcem dwóch dorosłych synów, że: „Niewiele pomogło mi w ojcowaniu to, że wcześniej napisałem o tym dobrą książkę". I dodaje: „Zostawię im więc przynajmniej taką pamiątkę, skoro tak niewiele miałem dla nich czasu". A także: „Ufam, że moi synowie najtrudniejsze mają za sobą. Choć niespokojny duch ich ojca zafundował im jakieś 12 lat temu nowe wyzwanie, jakim jest ułożenie sobie w życiu i sercu relacji ze znacznie rozbudowaną patchworkową rodziną" i uzupełnia: „Niełatwy jest los patchworkowych dzieci".

Do tego dodać należy kiepski pisarski styl Eichelbergera, na który składają się zdania tak długie i zawiłe, że by przytoczyć choć jedno w pełni, musiałabym poświęcić zbyt wiele miejsca przeznaczonego na recenzję.

Zagadką pozostaje, z jakiego powodu tak szacowne wydawnictwo jak Znak zdecydowało się te marne, pod każdym względem, wyznania opublikować.

Plus Minus
Kataryna: Karol Nawrocki okazał się Mejzą
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku