Belgijska produkcja inspirowana powieścią „Starość aksolotla" rozpoczyna się na lotnisku w Brukseli. Pewien mężczyzna wyrywa ochroniarzowi broń, wpada na pokład samolotu i wymusza na pilotach start. Kilka godzin wcześniej podczas ważnej NATO-wskiej konferencji usłyszał, że słońce zabija ludzi. Dlatego chce lecieć na zachód. W noc...




Pasażerowie porwanego samolotu tworzą zróżnicowany mikroświatek. Są wśród nich cywile i wojskowi, lewacy i prawacy, przedstawiciele kilku wyzwań. Młoda kobieta z ciężko chorym synem, internetowa influencerka, ciemnoskóra pielęgniarka, mechanik rodem z Polski. Każde z nich wiezie swój bagaż doświadczeń i problemów. Wielka szkoda, że zbyt szybko schodzą one na dalszy plan, ustępując miejsca akcji. Samolot trzeba bowiem regularnie tankować. Podejmować decyzje co do stwarzających problemy pasażerów. Mieć plan, co robić dalej. Bez końca lecieć się przecież nie da.

„Kierunek: Noc" trzyma w napięciu i nieraz zaskakuje, choć nie wyczerpuje tematu. Rozpisana na sześć odcinków opowieść kończy się zbyt szybko i pozostawia wrażenie naprędce naszkicowanego wstępu. Netflix chce ją kontynuować – właśnie zapowiedział drugi sezon. Pojawiający się w końcówce ostatniego odcinka Borys Szyc nie pozostawia wątpliwości, że wciąż będzie to „polski" serial. 

—Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl