Pierwszy mieszkaniec Tucson, którego spotykam, na powitanie opowiada mi o tym, jak zastrzelono jego córkę. Rosaura miała 18 lat i chłopaka, który lubił broń. Dzień po rozstaniu wróciła po swoje rzeczy do mieszkania, w którym czasem się spotykali. Tam na nią czekał. Przed śmiercią zdążyła jeszcze wysłać esemesa do mamy. Prosiła o pomoc. Gdy rodzice przyjechali na miejsce, już nie żyła. Sprawca po dwóch dniach sam zgłosił się na policję. – Najprawdopodobniej wyjdzie z więzienia za 25 lat. Będzie wtedy w takim wieku, jak ja dziś. On jest prawdziwym zagrożeniem dla społeczeństwa – mówi Joe Barbarosa.
Morderstwo miało miejsce w 2018 roku, ale policjanci z lokalnego biura szeryfa nie pamiętają go. Zdarzeń z bronią mają tu bardzo dużo.
Grany przez Johnny'ego Deppa bohater filmu „Arizona Dream" Emira Kusturicy był do Tucson ściągany podstępem. Kto by dobrowolnie przeprowadził się z Nowego Jorku do takiego miejsca? To nie jest miasto dla spacerowiczów. Chodniki są tu niepotrzebne. Niezależnie od pory dnia i pogody nikt z nich nie korzysta. Jedyna droga, którą ludzie w Tucson przemierzają pieszo, to ta z samochodu do sklepu. Często pod biednym i rozpadającym się domem stoi luksusowe auto. Bo samochód powinien być ogromny, a jego kierowca zazwyczaj ma przy sobie broń.
W Arizonie strzelanie to sposób na życie. Przy jednym z domów tabliczka: „Będziemy strzelać do każdego, kto wtargnie. Do tych, którzy przeżyją, będziemy strzelać ponownie", przy innym bardziej lakoniczne ostrzeżenie o „możliwości zabicia każdego, kto pojawi się na terenie".
Broń jest odpowiedzią na większość problemów. Również tych z bronią. Schemat jest prosty: po każdej strzelaninie rośnie zapotrzebowanie na karabiny i pistolety. Gdy w 2011 roku w Tucson 22-latek zastrzelił sześć osób i ranił kilkanaście innych, w tym kongresmenkę Gabrielle Giffords, mieszkańcy zaczęli szturmować sklepy, by kupić glocka. Dokładnie takiego, jakiego używał morderca. Chodziło o powiększony magazynek. Taki, który umożliwia oddanie 33 strzałów bez ładowania. Sam morderca taką broń kupił po prostu w miejscowym supermarkecie.