I tak powstaje karykaturalny wizerunek papieża. Jawi się on jako wróg innych religii i w ogóle kultury współczesnej, a także osoba niewrażliwa na żydowskie cierpienia. Ale to, jak się okazało, za mało. Żeby obraz stał się pełen, Benedykt XVI został w ostatnich dniach mianowany – w związku ze sprzeciwem wobec przygotowanej przez Francję deklaracji ONZ – zwolennikiem tortur wobec gejów i przeciwnikiem praw dla niepełnosprawnych. Papież, jak widać, musi być obskurantem, niewrażliwcem i zaściankowcem.

Kościół twierdził wprawdzie, że jest przeciwnikiem dyskryminacji homoseksualistów, ale obawia się, że przyjęcie deklaracji ONZ doprowadzi do legalizacji związków homoseksualnych. Tyle że takie tłumaczenia nic nie zmieniły. Gazety i tak obwieściły, że papież chce (lub przynajmniej to akceptuje) karać gejów i lesbijki. Jak zauważył na łamach „Rz” Luigi Accattoli, jeden z najbardziej znanych włoskich watykanistów, „światowe i włoskie media popełniły wielkie nadużycie”. Morał z całej awantury? Watykan wolno atakować bezkarnie. Antychrześcijańskie stereotypy i tak wygrywają ze zdrowym rozsądkiem, a protestów katolików nikt się nie obawia.

I jeszcze jedno. Wygląda na to, że kulturze zachodniej coraz trudniej pogodzić się z różnorodnością. Przeciwnicy związków homoseksualnych i aborcji muszą zostać napiętnowani. Szkoda tylko, że w tym procesie ograniczania wolności coraz częściej biorą udział media, które zamieniają się w narzędzia propagandy jedynie słusznych, postępowych poglądów.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/12/05/pawel-lisicki-nowa-rola-mediow/]Skomentuj[/link][/ramka]