Można się było spodziewać awantur, ale nikt nie był na coś takiego przygotowany, choć powinien. W latach 80. kibice angielscy, jeżdżący po Europie za swoją reprezentacją i klubami, stanowili zagrożenie dla ludzi i mienia wszędzie, gdzie dotarli. A kiedy trafili na równych sobie, pragnących zdobyć w swoim świecie szacunek za pobicie najsławniejszych, dochodziło do starć na promach, ulicach, w restauracjach, a ostatecznie na trybunach. Krew się lała. Aż doszło do tragedii. Od maja 1985 roku mówi się już o tym, co było przed, a co po Heysel.
Rok wcześniej, po rozgrywanym w Rzymie finale Pucharu Mistrzów, w którym FC Liverpool pokonał w rzutach karnych AS Romę, doszło pod stadionem do starć między kibicami obydwu drużyn. Po stronie Anglików walczyli skonfliktowani z Romą kibice Lazio Rzym. Mimo to górą byli kibice Romy. W Brukseli Liverpool spotykał się z inną drużyną włoską i można się było spodziewać kolejnych starć.
Belgowie i UEFA powinni też wyciągnąć wnioski z okoliczności meczu Luksemburg – Anglia (1983) i finału rozgrywek o Puchar UEFA Anderlecht Bruksela – Tottenham (1984). Anglicy zdemolowali pół Luksemburga i wdawali się w bójki z kibicami Anderlechtu. Jeden z właścicieli restauracji, widząc, że jego lokal jest dewastowany przez zdziczałych angielskich kiboli, zastrzelił dwóch z nich.
Po tych zdarzeniach policja belgijska i angielska współpracowały już ze sobą, ale przede wszystkim w Ostendzie, dokąd dopływały promy z Wysp Brytyjskich, oraz na brukselskim lotnisku Zaventem. Jeśli ta współpraca obejmowała centrum miasta i okolice stadionu Heysel, to nie przyniosła żadnych efektów.
Ale chyba nikt nie miał takiej wyobraźni, która dopuszczałaby ofiary śmiertelne przy okazji meczu piłkarskiego. Ludzie na stadionach ginęli już wcześniej niejednokrotnie, ale zawsze w wyniku nieszczęśliwych wypadków, a nie świadomej działalności. Anglia znajdowała się w żałobie po tragedii na stadionie w Bradford. Kilkanaście dni wcześniej, 11 maja, wybuchł tam pożar trybuny, który pochłonął 56 ofiar śmiertelnych. Belgia to był jednak spokojny kraj, nie spodziewano się, że przemoc przyjdzie z zewnątrz i przybierze takie rozmiary.