Na zachodzie Ukrainy rośnie w siłę antypolska partia Swoboda

Na zachodzie Ukrainy rośnie w siłę partia Swoboda. Jej nacjonalizm bywa antyrosyjski, ale przede wszystkim jest antypolski

Publikacja: 13.11.2010 00:01

Ołeh Tiahnybok, lider Swobody

Ołeh Tiahnybok, lider Swobody

Foto: AP

Po wyborach samorządowych w październiku Swoboda, gloryfikująca Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię, będzie współrządziła w radach miejskich Iwano-Frankiwska (dawny Stanisławów) oraz Lwowa, mając więcej niż połowę miejsc. Merem Tarnopola będzie działacz Swobody. Eksperci w Kijowie mówią o związkach jej lidera Ołeha Tiahnyboka z rządzącą Partią Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza, zagrożeniach dla Warszawy i o tym, że z jej powodu polskie władze przestaną wspierać integrację europejską Ukrainy.

[srodtytul]Przeciw polskim pomnikom[/srodtytul]

W każdej beczce miodu jest łyżka dziegciu. W historii Cmentarza Orląt we Lwowie łyżka dziegciu ma na imię: deputowany do Rady Najwyższej Ołeh Tiahnybok, słynący z antysemickich haseł i wyrzucony z tego powodu z Naszej Ukrainy Wiktora Juszczenki. Tuż przed otwarciem polskiego cmentarza Tiahnybokowi udało się przekonać deputowanych w parlamencie do zmiany stanowiska w sprawie napisów na grobach” – pisał w 2005 r. znany ukraiński publicysta Witalij Portnikow.

„Panteon trzeba otwierać. Ale tablice z prowokacyjnymi napisami i symbole wojskowe należy usunąć. To sprawa godności narodowej, której nie można wymienić na przyjazne stosunki z jakimkolwiek państwem. Tak samo można byłoby postawić pomnik Batu-chanowi (wnuk Czyngis-chana, żył w XIII w., jego Złota Orda podbiła Ruś Kijowską – red.) przy Złotej Bramie w Kijowie w imię dobrych stosunków z Mongolią” – uzasadniał swoje stanowisko Tiahnybok w rozmowie z „Lwiwską Gazetą”.

Wypowiadając się dla „Rzeczposplitej”, był co prawda ostrożniejszy, ale równie stanowczy: – Zdecydowanie popieram dobrosąsiedzkie stosunki między Ukrainą i Polską i jestem bardzo wdzięczny za to, że Polska jest adwokatem Ukrainy w Unii Europejskiej. Nie mogę się jednak zgodzić na urażanie naszej godności narodowej. Zamiast proponowanego napisu znacznie lepszy byłby mówiący o żołnierzu polskim, który zginął podczas wojny polsko-ukraińskiej. Nie mogę się też zgodzić na obecność miecza – Szczerbca – mówił.

Gdy w lipcu 2009 roku Sejm podjął uchwałę w sprawie tragicznego losu ludności polskiej na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej, Swoboda ostro to potępiła: „Decyzja Sejmu podsyca antyukraińską histerię i obraża godność narodową Ukraińców, którzy od wieków mieszkali na Wołyniu. Termin „Kresy Wschodnie” w ustawie oznacza, że w Polsce nadal istnieją wrogie nastroje wobec etnicznych ziem Ukrainy, w tym Wołynia”.

Frakcja Swobody w lwowskiej radzie obwodowej bezskutecznie próbowała przeforsować uchwałę ustanawiającą „dzień ofiar polskiego terroru we wrześniu 1939 roku”. Deputowani tej partii aktywnie brali udział w pracach komisji rady, która wykryła kilka – jej zdaniem nielegalnych – polskich upamiętnień. Przede wszystkim – rzeźba wspomnianego już Szczerbca na centralnie położonym grobie pięciu nieznanych polskich żołnierzy na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Zdaniem radnych jest to „symbol militarny”, którego tam być nie powinno. Wyliczono też inne polskie upamiętnienia, np. poległych polskich żołnierzy z września 1939 r. w Hołosku i Zboiskach (obecnie części Lwowa), a także we wsiach w różnych rejonach obwodu.

[srodtytul]„Polska obraża bohaterów”[/srodtytul]

Gdy w Polsce potępiano decyzję prezydenta Wiktora Juszczenki, który nadał tytuł bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze, liderowi Organizacji Ukraiskich Nacjonalistów, Tiahnybok w studiu opozycyjnej telewizji Kanał 5 mówił: – Polska obraża pamięć Bandery i narodu ukraińskiego. Dziwnym trafem reakcja Polski i ukrainofobia szerząca się w tym kraju zbiegają się z histeryczną reakcją Rosji. Nie chciałbym myśleć, że to zaplanowane wspólne akcje Moskwy i Warszawy.

Komentując polską ocenę Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnej za eksterminację polskiej ludności na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 40. XX wieku, lider Swobody twierdził, że „w Polsce zapominają o systematycznym wielowiekowym terrorze Polaków, skierowanym przeciwko Ukraińcom”.

Swoboda nie tylko mówiła, ale i działała – jej aktywiści postawili „tablicę prawdy” w rocznicę wymordowania Polaków we wsi Huta Pieniacka. Dowodziła w niej, że zbrodni dokonali Niemcy (a nie Dywizja SS „Hałyczyna”, czyli „Galizien”, wraz z UPA, jak twierdzi strona polska). „Bandera, Szuchewycz – bohaterowie narodowi, walczyli o naszą wolność” – głosił transparent ustawiony pod krzyżem w pobliżu pomnika. Jeden z liderów Swobody Oleh Pankewycz na konferencji prasowej mówił, że pomnik upamiętniający Polaków zamordowanych w dawnej Hucie Pieniackiej wzmaga „antyukraińską histerię w Polsce i Europie”. Przekonywał, że w zrównanej z ziemią wsi, która była bazą dla sowieckich dywersantów i Armii Krajowej, rozstrzelano tylko nielicznych. – W Europie szerzy się opinie, że Ukraińcy to barbarzyńcy, którzy zabijali Polaków, oskarża się OUN-UPA o dokonywanie czystek etnicznych. Powinniśmy zniszczyć ten mit – mówił.

We wrześniu 2010 roku Swoboda opublikowała apel do polskich władz, w którym zażądała „oficjalnych przeprosin za politykę pacyfikacji wobec Ukraińców w Galicji w latach 30. ub. wieku i przymusową polonizację Ukraińców w XV – XX wiekach; wypłaty odszkodowań Ukraińcom, którzy padli ofiarami polskiego terroru oraz okupacji ziem ukraińskich w XX wieku; osądzenia przestępstw polskich formacji zbrojnych, w tym Armii Krajowej; anulowania uchwały Sejmu z 15 lipca 2009 roku”.

Tiahnybok, pytany niedawno przez dziennikarzy, czy zmieni retorykę wobec Polski, odpowiadał: nie.

– Swoboda nie zmieni podejścia do ukraińskich bohaterów nieakceptowanych w Polsce i będzie protestowała przeciw polskim inicjatywom dotyczącym tragedii wołyńskiej – uważa Askold Jeriomin, zastępca redaktora naczelnego lwowskiej gazety „Wysoki Zamok”.

[srodtytul]Urodzony w rocznicę rewolucji[/srodtytul]

Tiahnybok urodził się 7 listopada – w rocznicę wybuchu Rewolucji Październikowej – 1968 roku we Lwowie. Rodzice człowieka, który właśnie dokonuje rewolucji na ukraińskiej scenie politycznej, byli lekarzami. Przez jakiś czas syn szedł ich śladem, kończąc studia medyczne i pracując m.in. jako internista w lwowskich szpitalach.

Pociągała go jednak polityka. W latach 90. został deputowanym lwowskiej rady obwodowej, a później Rady Najwyższej z listy Ruchu Ludowego kierowanego przez słynnego dysydenta Wiaczesława Czornowiła. W 2002 roku Tiahnybok ponownie został deputowanym do parlamentu, tym razem z listy partii Nasza Ukraina Wiktora Juszczenki. Pożegnał się z Juszczenką dwa lata później, gdy w trakcie prezydenckiej kampanii skompromitował lidera opozycji publiczną wypowiedzią na tle namiotu wyborczego Naszej Ukrainy: „Żołnierze UPA brali automaty, szli do lasu i walczyli z Niemcami, Moskalami, Żydami i innym plugastwem, które chciało nam odebrać ukraińskie państwo. My też nie powinniśmy się bać. Oddajmy wreszczie Ukrainę Ukraińcom”. Rosyjska prasa przypisała te słowa Juszczence.

Swoboda powstała w 1991 r. pod nazwą Socjal-Narodowa Partia Ukrainy; obecną nazwę przyjęła w lutym 2004 roku i wówczas Tiahnybok został jej liderem. On sam twierdził, że poglądy polityczne zawdzięcza dziadkowi Artemijowi Cegielskiemu, duchownemu greckokatolickiemu, który w 1946 roku został wysłany na Sybir za odmowę przejścia na prawosławie.

Tiahnybok publicznie potępia imperialną politykę Rosji. Gdy w lipcu patriarcha Moskwy Cyryl składał wizytę na Ukrainie, lider Swobody apelował do władz w Kijowie, by deportowały „patriarchę obrażającego uczucia religijne milionów ukraińskich prawosławnych, którzy nie są wierni cerkwi moskiewskiego patriarchatu”. Niektórzy eksperci twierdzą jednak, że Tiahnybok, potępiając Kreml, gra pod publiczkę. Według historyka i politologa Ołeksandra Palija Swoboda jest wspierana przez prorosyjską Partię Regionów, ponieważ jest jej potrzebna do zniekształcania wizerunku galicyjskich nacjonalistów na wschodzie i w centrum kraju.

– W kampanii przed wyborami samorządowymi Swoboda dziwnym trafem miała dostęp do najpoważniejszych stacji telewizyjnych kontrolowanych przez ludzi związanych z Partią Regionów. Tego zaszczytu nie dostąpiły inne opozycyjne ugrupowania – mówi „Rz” Palij. – Partia Regionów potrzebuje „ręcznie sterowanej opozycji”. Podobnie jak były prezydent Leonid Kuczma, który miał „ręcznie sterowanych” komunistów przegrywających dla niego wybory. Według Palija Swoboda wygrała na zachodzie kraju, bo część sympatyków prozachodniego kursu zraziła się do liderów pomarańczowej rewolucji i postawiła na Swobodę.

Zdaniem politologa Wołodymyra Fesenki wysokie poparcie Swobody na zachodzie Ukrainy może zagrozić integracji europejskiej kraju. – Zwycięstwo Tiahnyboka zostało negatywnie odebrane w niektórych państwach Europy, w tym w Polsce. Rozmawiałem z politykami Parlamentu Europejskiego. Uznali, że jeśli tendencje nacjonalistyczne na zachodniej Ukrainie będą się pogłębiać, Warszawa przestanie popierać aspiracje europejskie Kijowa. Swoboda może być większą przeszkodą w tej kwestii niż Partia Regionów – zaznaczył Fesenko.

Niektórzy politycy lwowscy, proszący o zachowanie anonimowości, sugerują, że Swoboda jest „rosyjskim projektem”, funkcjonuje za rosyjskie pieniądze, a jej demonstrowana antyrosyjskość to jedynie pozór. – Czy Rosja finansuje Swobodę? Tego jej nie udowodniono. Radykalizacja Ukrainy jest jednak Rosji na rękę, bo rozbija jedność naszego kraju i jego politycznych elit – zaznacza Jeromin.

Po wyborach samorządowych w październiku Swoboda, gloryfikująca Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię, będzie współrządziła w radach miejskich Iwano-Frankiwska (dawny Stanisławów) oraz Lwowa, mając więcej niż połowę miejsc. Merem Tarnopola będzie działacz Swobody. Eksperci w Kijowie mówią o związkach jej lidera Ołeha Tiahnyboka z rządzącą Partią Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza, zagrożeniach dla Warszawy i o tym, że z jej powodu polskie władze przestaną wspierać integrację europejską Ukrainy.

[srodtytul]Przeciw polskim pomnikom[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem
Plus Minus
„Sniper Elite: Resistance”: Strzelec we francuskiej winnicy