Przystojny i pewny siebie. Ponieważ w południe w Mokce bywali wszyscy, zaprzyjaźniliśmy się przy kawie. Był to dla mnie zaszczyt. Niezwykle zdolny satyryk, sam Janusz Minkiewicz, proponuje mi brudzia. Znałem jego utwory, niektóre na pamięć, jak słynnego „Tatara":
Pewien Tatar
Miał katar
A Katarzyna
Żona Tatarzyna,
Miała z nim małego syna.
Tatar – tata
Obowiązki spełniał kata.
Bał się kat zakatarzony
Katarzyny – kata żony.
Minio, jak go nazywano, był mistrzem słowa. Jego limeryki, nieoczekiwane rymy były majstersztykami. Kawa w Mokce przed południem, ale alkohol dopiero od 19 – w SPATiF-ie. Miał tam stolik, do którego nie każdego dopuszczał. Na pytanie natręta: „Czy mogę się przysiąść?", odpowiadał twardo: „Nie!". Mnie chyba lubił i wolno mi było napić się z nim wódki. Obowiązkowo bez zakąski.
Najpierw, jak wszyscy, pisał satyry na „psa łańcuchowego imperializmu" Titę. Aż mu się znudziło i zaczął tłumaczyć musicale. Na przykład z Marianowiczem przełożyli „My Fair Lady". Napisał również przeróbkę muzyczną „Madame Sans-Gene" – którą miałem sposobność reżyserować w Teatrze Syrena – z przebojem „Madame Sans-Gene to słynna praczka..." i dalej jeszcze śmieszniej. Nie wiem, czy był na premierze, bo przecież o 19 czekał stolik w SPATiF-ie. Tam dopiero skrzył się, błyszczał najprawdziwszy dowcip, i to ten najlepszy, bo przypadkowy. Kiedyś Leon Pasternak przyszedł z lekko utykającą partnerką. Minio na pożegnanie wstał i z całą galanterią powiedział: „Arrivederci, CHROMA".
Mówiłem o jego akrobatycznych rymach. Występowaliśmy razem w 1954 roku w kabarecie Stańczyk. Była to Wielka Sobota, uczciliśmy to bankietem. Rzuciłem pomysł – kto znajdzie rym do słowa „kandelabr". Nawet Minio zamilkł. Gdzieś po godzinie swoim niepowtarzalnym, lekko nosowym głosem powiedział: „NIE LUBIĘ, GDY KTOŚ STRZELA... BRR!".
Kiedy przeprowadził się do Warszawy, zamieszkał na Starym Mieście. Rzadko przyjmował gości, więc i ja nie mogę się pochwalić tym wyróżnieniem. Pamiętam, jak zobaczyłem go kiedyś na Kruczej z plikiem gazet pod pachą – wyglądał jak pan z przedwojennej pocztówki.