Ta kłopotliwa Polska

Czy szef radia w New Jersey zakazałby emisji „Born in the U. S.A.” Bruce’a Springsteena? Absurd. Tymczasem Radio Opole nie chce nadawać nowego przeboju Andrzeja Nowaka „Urodziłem się w Polsce”

Publikacja: 28.04.2012 01:01

Złe Psy na scenie. Jak widać, ich krytycy byliby zdolni dostrzec bogoojczyź - nianą tromtadrację naw

Złe Psy na scenie. Jak widać, ich krytycy byliby zdolni dostrzec bogoojczyź - nianą tromtadrację nawet u Micka Jaggera

Foto: EAST NEWS

Ta historia nie zdarzyła się w przedwojennym Oppeln na Śląsku, w granicach III Rzeszy. Andrzej Nowak nie fałszuje faktów ze swojej biografii: naprawdę urodził się w Polsce, a ściślej, w powojennym Opolu, gdzie jest teraz w publicznym radiu „artystą zakazanym", chociaż nie wypadł sroce spod ogona i TSA, które założył trzy dekady temu, jest najsłynniejszym opolskim zespołem rockowym. Grupa wygrała festiwal Jarocinie w 1981 r. Wylansowała takie antysystemowe hity jak „Mass Media" i „Manekin disco", a także „51" czy „Trzy zapałki".

Nowak w ponurych czasach stanu wojennego wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, a jednak ciągnęło go do kraju. Wrócił – pech chciał, że napisał piosenkę na kolejną płytę swojego drugiego zespołu Złe Psy, w której śpiewa, że jest dumny z Polski. To tej właśnie kompozycji nie chce grać Polskie Radio Opole.

Gdyby opowiedział o tym Springsteenowi, który najnowszą płytę „Wrecking Ball" poświęcił Ameryce i Amerykanom walczącym o odzyskanie kraju z rąk finansistów i bankowców, Boss pękłby ze śmiechu.

„Mein Land"

Gdy dowiedziałem się o sytuacji opolskiego gitarzysty, pomyślałem, że być może w piosence pobrzmiewają jakieś strasznie szowinistyczne nuty. Albo, nie daj Boże, Nowak robi sobie wycieczki pod adresem niemieckiej mniejszości. Na to wszystko wskazywać mógł zakaz odtwarzania, jakim objął piosenkę Tomasz Bazan, kierownik muzyczny Radia Opole. Zastanowiła mnie jednak postawa urzędników miasta Opole, którzy zdecydowali się wziąć patronat nad płytą Nowaka z piosenkę „Urodziłem się w Polsce". Każdy, kto wysłucha kompozycji, nie będzie miał wątpliwości, że Tomasz Bazan zgrzeszył polityczną poprawnością. A już na pewno trudno traktować serio argumenty, którymi zasłania się w oficjalnych wypowiedziach, gdy mówi, że kierował się względami artystycznymi. Naraża się na śmieszność, krytykując jednego z najsłynniejszych polskich muzyków, którego wspierał w nagraniu Paweł „Baby" Mąciwoda, skądinąd instrumentalista światowej sławy, obecnie basista niemieckiego zespołu Scorpions. Artysta z pewnością zorientowany w europejskich standardach, któremu na myśl nie przyszło, że występuje w utworze szowinistycznym.

Nie da się ukryć, że problem ma głębsze podłoże. W Polsce nie ma tradycji rockowego śpiewania na temat ojczystego kraju, zwłaszcza pozytywnego. Nie mają z tym problemu, nasi zachodni sąsiedzi, pomimo bardziej skomplikowanej historii i realnego niebezpieczeństwa wystąpienia skojarzeń, na przykład, z niemieckim szowinizmem lub wręcz nazizmem. Najbardziej znany obecnie na świecie niemiecki zespół Rammstein nie dość, że nawiązał nazwą do miejsca głośnej katastrofy amerykańskiego transportowca, która spowodowała śmierć wielu niemieckich obywateli – wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w naszym kraju powstał zespół o nazwie Smoleńsk! – to nigdy nie ograniczał się w używaniu rekwizytów i treści kojarzonych nawet z nazizmem. Skór przypominających gestapowskie albo w teledyskach – wściekle ujadających owczarków alzackich. To nie koniec: ostatni album Rammstein promuje marszowa piosenka „Mein Land". Nie słyszałem, żeby ktoś na świecie przeciwko jej graniu protestował, choć może byłyby powody. Tymczasem polskie Złe Psy mają położyć uszy po sobie. Bo śpiewają „Urodziłem się w Polsce".

Nie da się ukryć, że doszło do błędnej identyfikacji. Tomasz Bazan ewidentnie pomylił grupę Andrzeja Nowaka ze skinheadowskimi zespołami typu Odwet 88, które w piosenkach w stylu „Grób Agamemnona" śpiewają, że „Jutrzejszy dzień będzie nasz". Taka muzyka nie przenika na antenę stacji radiowych, lecz nie ma problemu, by posłuchać jej w Internecie, nawet w szanowanych kanałach muzycznych.

Ciekawe, że w repertuarze polskich stacji są wciąż piosenki wylansowane w czasach, gdy w mediach dochodzili do głosu zwolennicy Mieczysława Moczara i do dziś nie zostały one obłożone anatemą, choć mają mocno partyzancki wydźwięk – jak choćby „Biały krzyż" Czerwonych Gitar. Kompozytor Krzysztof Klenczon pewnie nie miał nic złego na myśli, ale „leśny" charakter piosenki pewnie niejednej ofierze Marca 1968 kojarzy się źle.

Co najmniej wykpienia z powodu robienia patriotycznego obciachu godne są hity Bayer Fulla. I to niejeden! „Polski duch", w którego teledysku wzniosłe narodowe uczucia zostały utożsamione z popijaniem wódeczki, czy jeszcze bardziej znany „Wszyscy Polacy to jedna rodzina". A mimo to funkcjonują w powszechnym obiegu, w którym miejsca zabraknąć ma dla śpiewających całkiem poważnie o Polsce Złych Psach.

– Wydaje mi się, że rock źle przyswaja teksty pisane i śpiewane wprost, nie lubi też patosu – powiedział „Rz" Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. – Rzecz w języku. To trochę jak w „Ferdydurke", gdzie łatwo komuś przyprawić gębę albo dorobić pupę, gdy słowa brzmią pompatycznie. Z własnych doświadczeń wiem, że młodzi ludzie nie odrzucają patriotyzmu, ale nie lubią, jak się o nim mówi wprost. Dlatego może lepiej śpiewać rockowe piosenki o Polsce, unikając dosłowności, bo rock jest nie uładzony, tylko poczochrany. Wzorem może być tu Lao Che, które nagrało najważniejszą religijną płytę ostatnich lat „Gospel", ale nie posługując się dosłownościami.

„Nietolerancji kraj"

O tym, że ze śpiewaniem o Polsce były zawsze kłopoty, bodaj najwcześniej przekonał się Kult, który w 1987 r. nagrał piosenkę „Polska". Wtedy tekst Kazika nie przypadł do gustu cenzurze, w związku z tym kompozycja nie mogła znaleźć się na płycie „Posłuchaj do Ciebie". Dopiero w obliczu krachu komunistycznego systemu, piosenka trafiła na koncertową płytę „Tan" pod tytułem „Mieszkam w Polsce". Stała się manifestem rozczarowania naszym krajem. Z jego wyidealizowaną, bohaterską historią kontrastuje obraz peerelowskiej ulicy: „Jak jest w niedzielę nad ranem/Po sobotnich balach chodniki zarzygane". Lider Kultu skrytykował też hipokryzję Polaków („Zaczepia mnie pijanych meneli wielu/Jutro spotkają się w kościele"), eskalację brutalności i przemoc („Patrzą wokoło, bo swędzą ich ręce /Kochają bić coraz więcej i więcej [...] Tłum przystawia komuś do twarzy pięści/Żądają dla niego kary śmierci").

Kazik Staszewski w swoich kolejnych opisach Polski skupił się na ocenie konkretnych polityków, którzy rządzili naszym krajem – Lechu Wałęsie, Józefie Oleksym czy Waldemarze Pawlaku, Zygmunt Staszczyk nie przestał portretować państwa. Poświecił mu piosenkę o przewrotnym tytule „Jest super" ze znamiennymi wersami:

„Popatrz na wspaniałe autostrady

Na drogi, na których nie znajdziesz wybojów

Rosną nowe bloki i nie ma wypadków

W czystych szpitalach ludzie umierają rzadko

Mamy extrarząd i superprezydenta

Ci wszyscy ludzie to wspaniali fachowcy

Ufam im i wiem, że wybrałem swoją przyszłość

Za rękę poprowadzą mnie do Europy"

Kolejnym odcinkiem spotkań z Polską stał się „Nietolerancji kraj" z refrenem „Nietolerancji i znieczulenia raj/To jest ten kraj, to jest ten kraj".

– Polska podoba mi się coraz bardziej – zwłaszcza jako turyście, na stare lata odkompleksiłem się w tej kwestii, ale trudno mi sobie wyobrazić śpiewanie peanów natury ogólnej na temat naszego kraju, również dlatego, że T. Love zawsze zajmował się tym, co lokalne – mówi Zygmunt Staszczyk. – Napisałem „Warszawę" i jeśli się spodobała, to chyba tylko dlatego, że nikomu nie słodziłem, tylko powiedziałem prawdę. Również o brzydocie, za co niektórzy się obrazili. Podobnie jest z „Kingiem", którego dedykowałem Częstochowie. Myślę, że prawda w poezji jest najważniejsza.

Zarówno Staszewski, jak i Staszczyk odwoływali się do tradycji wyznaczonej przez amerykańskich bardów, głównie Boba Dylana – niezwykle krytycznego wobec Ameryki i kolejnych rządów. A także do idącego w jego ślady Springsteena, który w „Born In USA" zamiast o narodowej dumie, śpiewa o moralnym ciężarze związanym z wojną w  Wietnamie.

O wiele intymniej mówił o swoich relacjach z Polską Grzegorz Ciechowski w „Nie pytaj o Polskę". Napisał o niej jak o kobiecie fatalnej, z którą zarówno trudno być, jak i nie można się rozstać: „to nie kochanka/ale sypiam z nią/choć śmieją ze mnie się i drwią". Polskość to powód cierpienia, wyobcowania, a i wstydu. Jest w miłości do Polski niedający się wytłumaczyć fatalizm podszyty szaleństwem, podlany alkoholem, bez którego nie da się wytrzymać. Ciechowski, tak jak Kazik Staszewski, wspomina o „brudnych dworcach" – jakby były symbolem i godłem naszego kraju. Jako jedyny odwołuje się wprost do narodowego hymnu – „Mazurka Dąbrowskiego". Ale nie ma w tym cienia wzniosłości, bo „Póki my żyjemy" śpiewa w rockowym wierszu Ciechowskiego pijak. A „tłumy cicho klną".

Polska pozostaje więc od dekad tematem przeklętym. Jeśli piosenka Andrzeja Nowaka się nie przebije, a wygląda na to, że nie ma szans – portret naszego kraju w rocku się nie zmieni. Najważniejsze będą słowa o zarzyganych ulicach i brudnych dworcach.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy