Nawet ci, których moda nie obchodzi, słyszeli o Pradzie. Prada jest sławna, luksusowa, snobistyczna i kopiowana. Nawet diabeł ubiera się u Prady. Na ubraniach, perfumach, torbach, butach, okularach w 2012 roku marka zarobiła 3,5 miliarda euro. Ma 461 sklepów w 70 krajach.
Jest wyjątkiem w galopującym systemie mody. Gdy przez międzynarodowe wybiegi co rok przewijają się setki jednosezonowych projektantów, o których po chwili nikt nie pamięta, ona od 20 lat utrzymuje się w czołówce. Nikomu nie udało się podważyć jej pozycji, chociaż na podium wciąż napierają setki konkurentów. Inni projektanci podążają za trendami. Ona trendy tworzy sama. Nieprzewidywalna, niespokojna, ma nieomylny instynkt zmiany.
Pokaz mody u komunistów
Bracia Mario i Martino Prada, mediolańscy kaletnicy, założyli firmę Fratelli Prada w 1913 roku. Skóry sprowadzali z Anglii, w swoje wyroby zaopatrywali mediolańską socjetę. W kolekcji 1918 roku była torba z jaszczurczej skóry ozdobiona lapis lazuli i markazytem, w roku 1927 portfel ze skóry ropuchy i srebra. Mario Prada uważał, że kobiety nie powinny zajmować się interesami, ale ponieważ jego syn nie miał do nich smykałki, firmę przejęła córka Luisa.
Prowadziła ją przez 20 lat i dopiero pod koniec lat 70. przejęła ją jej córka, 24-letnia Miuccia, w rodzinie zwana pieszczotliwie Miu Miu. Nastawiona lewicowo dziewczyna uważała, że świat trzeba zmieniać nie przez produkcję luksusów, lecz rewolucję. W tym celu jeszcze na studiach ekonomii politycznej wstąpiła do Włoskiej Partii Komunistycznej. (Wiele lat później w zaprojektowanym przez Oskara Niemeyera budynku partii Miu Miu zorganizuje pokaz). Podobno ulotki rozdawała w kostiumie Yves Saint Laurenta. Skończyła studia na Uniwersytecie Mediolańskim, zrobiła nawet doktorat. Pasjonowała się teatrem, tańczyła w pantomimie, wystąpiła w La Scali.
Ale ponieważ kapitalistycznego porządku nie można było od razu obalić, przyłączyła się do niego. W 1977 roku spotkała Patrizio Bertellego, który od 17. roku życia prowadził niewielki interes kaletniczy. Zaczęli działać razem. Patrizio został menedżerem, doradcą i dobrym duchem Miucci. W 1987 roku również jej mężem.
Bertelli uznał, że należy przestać importować wyroby z Anglii, a całą firmę odmłodzić i unowocześnić. Wspólnie wpadli na pomysł, żeby z resztek nylonu na parasole uszyć serię toreb i plecaków wykańczanych skórą. Torby wywołały entuzjazm redaktorek „Vogue'a".