Proza chłodnej prowincji

W pisaniu Munro jest ton szczególny, wyraźny i oczywisty nawet dla osób czytających prozę tylko od czasu do czasu. To bardzo silne przywiązanie do tego, co lokalne, do drogi, farmy, mostu, klonowego zagajnika, ulicy w małym miasteczku, źródełka na polu...

Publikacja: 18.10.2013 19:22

Proza chłodnej prowincji

Foto: Plus Minus

Kocham krajobraz nie jako »scenerię«, ale coś głęboko i intymnie poznanego. Także miejscową pogodę, wioski i miasta, ale nie ze względu na ich malowniczość, ale we wszystkich aspektach i okresach ich trwania" – powiedziała w jednym z wywiadów Alice Munro, tegoroczna noblistka w dziedzinie literatury. Pisarka urodziła się w Wingham, w stanie Ontario 10 lipca 1931 r. jako Alice Laidlaw i chociaż kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania (dziś jest to Clinton w Ontario), to przecież naprawdę nigdzie nie wyjeżdżała. Została na farmie, gdzie jej ojciec hodował srebrne lisy, a do miasteczka, w którym mieściła się szkoła, musiała przejść kilka kilometrów pieszo. Motyw drogi do szkoły powraca w kilku tekstach Munro, najbardziej wzruszający jest w opowiadaniu „Dzień motyla", w geście małej Helen, która częstuje popcornem dziewczynkę odrzuconą przez szkolną społeczność.

Okrutny świat

„Jej droga do Nobla nie była łatwa" – twierdzi koleżanka po piórze i przyjaciółka Margaret Atwood. – „Możliwość, że wielka osobowość literacka urodzi się w jej czasach i w takim miejscu równała się niemal zeru. Urodziła się w 1931 roku i doświadczyła wielkiego kryzysu jako dziecko, a drugiej wojny jako nastolatka". Rzeczywistość wielu kanadyjskich miasteczek w tamtym okresie była dojmującym doświadczeniem z jednej strony biedy i nudy, z drugiej – dzikiego pragnienia zmiany swego życia przez młode pokolenie, wyrywające się do wielkiego miasta. Ci, którzy podejmowali próbę zmiany i przegrywali, byli potem bezlitośnie osądzani i wyszydzani przez otoczenie. Takie postaci zaludniają liczne opowiadania Alice Munro.

Był to świat sielski i okrutny. W opowiadaniu „Chłopcy i dziewczynki" patrzymy na świat okiem dziecka, uczestniczymy w zajęciach gospodarskich na farmie, oszołamia nas piękno kanadyjskiej przyrody. I tylko fakt, że ojciec musi zabić swoje konie, którymi opiekują się dzieci, i że one również przyjmują to jako coś normalnego i podglądają mającą się odbyć egzekucję, burzy harmonijny obraz prowincji. Wiwisekcja bezwzględna, na zimno.

Ostatnia książka Munro nosi tytuł „Drogie życie" (2012).  Autorka chciała się nią pożegnać z czytelnikami, gdyż oświadczyła, że ze względu na wiek nie może już pisać. Znajduje się w niej część, w której pisarka zamieściła teksty poświęcone jej pierwszym wspomnieniom. Ojciec był myśliwym, traperem i farmerem, człowiekiem surowym w zachowaniu. Z kolei matka, apodyktyczna nauczycielka, chciała wychować swoje córki na prawdziwe damy, przywiązywała szczególną uwagę do dobrych manier. Pragnęła, by błyszczały w małomiasteczkowym światku, co już w dzieciństwie rodziło wiele napięć.

Ucieczki

Kiedy Alice miała 10 lat, u matki zdiagnozowano parkinsona. Od tego momentu wszelkie domowe sprzeczki zyskały również podtekst konfliktu z osobą chorą. Pierwszą drogą ucieczki dla Alice były książki, inny, magiczny świat. „Wichrowe wzgórza" wśród licznych lektur nastolatki zajmowały miejsce naczelne. Drugą okazały się studia na uniwersytecie Western Ontario. Alice po raz pierwszy nie musiała wykonywać uciążliwych prac domowych, poczuła się wolna, zaczęła pisać. Pochłaniała książki. Wśród jej ulubionych autorów byli m.in. William Maxwell, Eudora Welty, Carson McCullers, Flannery O'Connor, Joyce Carol Oates. Poznała ludzi o podobnych zainteresowaniach, w tym Jima Munro, który zakochał się w niej. Pochodził z okolic Toronto, z bogatej rodziny. Studia dobiegały końca i przed dziewczyną stanęła konieczność wyboru: powrót do Wingham i opieka nad coraz bardziej chorą matką lub małżeństwo. „Życie mojej matki było bardzo smutne i gdybym była inną osobą, być może byłoby trochę lepsze. Wciąż tkwi to we mnie. Gdybym była innym typem kobiety, o większej ilości bezpośredniego ciepła zamiast ognia, który wtedy we mnie płonął, mogłabym jej bardziej pomóc – nie w znaczeniu codziennej opieki, ale w codziennym porozumiewaniu się;  zamiast tego, zostawiłam ją".

W 1951 r. Alice i Jim pobrali się. Zamieszkali na przedmieściach Vancouver, gdzie Jim pracował jako menedżer w firmie handlowej. Zaczęli życie jako przykładna kanadyjska rodzina. On pracował, ona wychowywała dzieci, które pojawiły się szybko: w 1953 Sheila, w 1955 Catherine, dwa lata później Jenny. Catherine urodziła się bez nerek, zmarła 15 godzin po urodzeniu.

Alice była ambitna, wciąż podejmowała literackie próby. Najczęściej wtedy, kiedy dzieci już spały lub były w szkole. Być może właśnie dlatego skoncentrowała się na opowiadaniu, formie krótszej, która – wobec natłoku domowych zajęć – pozwalała jej na dokończenie tekstu. Prowadziła wtedy, jak sama wyznała, „podwójne życie" podzielone między dom i literaturę. Niektóre opowiadania drukowała w kanadyjskich pismach literackich. Kiedy w 1959 r. zmarła jej matka, Alice Munro napisała opowiadanie pt. „Pokój utrechcki". Jego bohaterka powraca do domu po śmierci swej matki i jak mantra prześladują ją słowa zmarłej „Jest tu ktoś?". Weszło w skład debiutanckiego tomu „Taniec szczęśliwych cieni", który ukazał się w 1968 r. i spotkał się z uznaniem krytyki. 36-letnia wtedy Munro otrzymała za niego ważny w Kanadzie Governor General's Award for Fiction, została nazwana „kanadyjskim Czechowem". Margaret Atwood pamięta swoje pierwsze wrażenie po przeczytaniu opowiadania tytułowego: „Popłakałam się, tak było dobrze napisane".

W życia wędrówce

Małżonkowie mieszkali już wtedy od kilku lat w Victorii w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie Jim otworzył księgarnię „Munro's Books". Alice stanęła za księgarską ladą. W 1966 r. urodziła im się jeszcze jedna dziewczynka – Andrea. Literacki sukces Alice nie współgrał dobrze z życiem rodzinnym. Czasy hipisowskiego zamętu końca lat 60. dotarły także do Kanady, Alice ze starszymi córkami ubierały się w spódniczki mini i paliły jointy. Jim prowadził normalne, konserwatywne życie zamożnego Kanadyjczyka. Jednocześnie Munro do wściekłości doprowadzały określenia, które pojawiły się w prasie pod jej adresem: „pisząca gospodyni domowa". Ich 22-letnie małżeństwo dobiegło końca, rozwiedli się w 1972, Alice wróciła do Ontario.

Kariera literacka Munro rozwijała się jednak bardzo dobrze. Miała dużo czasu na pisanie, jej opowiadania zaczął drukować „The New Yorker", dzięki czemu zdobyła amerykańskich czytelników i zyskała zainteresowanie wydawców. Daniel Menaker, szef Random House, określił jej pisarstwo mianem bardzo nowoczesnego i eksperymentalnego, ukrywającego się jednak w klasycznej formie narracji. Zbiory opowiadań „Dziewczęta i kobiety" (1971) czy „Kocha, lubi, szanuje..." (2001), to absolutne klasyki kanadyjskiej prozy. Nowoczesne jest w nich spojrzenie na prowincję zamieszkaną przez farmerów, samotne kobiety, lokalnych biznesmenów, włóczęgów, policjantów. Takich jak Ray Elliot z „Wyjechać z Maverley" – przejmującego studium miłości i samotności. Ray przez całe lata opiekuje się chorą żoną, ale w jego życiu raz po raz pojawia się dziewczyna o imieniu Lea. Spotyka ją i policjant nie potrafi dociec, o co w tym wszystkim chodzi. Nigdy nawet jej nie dotknął. Albo ci dwoje mieszkający w przyczepie z dwoma dziewczynkami. Narracja prowadzona w formie wspomnień jednej z dziewczynek każe nam wejść w świat, w którym bezsensowna śmierć drugiej z nich (tonie w stawie) i zastanowić się nad ceną, jaką płacimy za egoistyczną samorealizację, za natychmiastowe szczęście tu i teraz („Żwir"). Ktoś mógłby powiedzieć – samo życie, ale życie widziane z perspektywy chłodnego obserwatora, niewahającego się w opisie sięgnąć po najbardziej nawet intymne szczegóły.

Powrót Munro do Ontario zbiegł się z przypadkowym spotkaniem z dawnym znajomym z uniwersytetu Gerry Fremlinem, geografem i poetą, weteranem drugiej wojny światowej. Pewnego dnia, już po kilku drinkach, postanowili spróbować żyć razem. Zamieszkali w Clinton, miasteczku leżącym niedaleko rodzinnego Wingham. Czy to zwyczajny zbieg okoliczności? A może tajemnicze spełnienie się pisarskiego losu na zawsze już związanego z pejzażem wschodniej Kanady? Para pobrała się w 1976 r., a Munro stawała się coraz bardziej znana, regularnie wychodziły jej kolejne zbiory opowiadań. Po wydaniu każdego marzyła o napisaniu wielkiej powieści, ale, jak przyznała w jednym z wywiadów, „Wciąż nie mogę tego zrobić. Ale, uwierz mi, zawsze się staram. Pomiędzy kolejnymi książkami".

Prorok we własnym kraju

W końcu i kanadyjska prowincja dostrzegła pisarkę. Reakcja była zróżnicowana. Od pełnych chłodu pochwał aż do wściekłości osób, które dopatrywały się w opowiadaniach Munro własnych losów. Jedna z nich zapytała w liście: „Za kogo ty się uważasz?".  Po kilku latach pytanie stało się tytułem książki Munro, opisującej w kilku dłuższych opowiadaniach postać Rose, zbuntowanej mieszkanki prowincji, która wyrywa się ze swojej pipidówki i wyrusza w szeroki świat. Jest krnąbrna, kapryśna, a bieda, w jakiej wyrasta, wychowywana przez ojca tapicera i prowadzącą sklep macochę, powoduje, że drzemie w niej wielkie poczucie krzywdy. Skutki tego powikłania w życiu Rose są często opłakane. Niezgłębiona, nieobliczalna, płynąca z nurtem życia, podejmująca decyzje, które sprawią, że z przykładnej kanadyjskiej matki, żony współwłaściciela sieci supermarketów przeistoczy się w zmieniającą kochanków i miejsca pobytu serialową aktorkę i dziennikarkę. Samotną, na oślep poszukującą miłości i akceptacji.

Krytycy wielokrotnie podkreślali, że Alice Munro jak żadna inna pisarka jej pokolenia dociera do sedna kobiecej duszy i wrażliwości. Pisze o dziewczynach i dojrzałych kobietach, młodych i starych. Zaczynających przygodę z życiem i kończących je w domach opieki, gdzie powoli zapominają, który przedmiot służy do czego. Pisze o problemach rodzinnych w całej ich złożoności, o domowych radościach, o domowej przemocy, o nadziei i beznadziei, o seksie i jego braku. A jednocześnie jest Munro romantyczna, potrafi opisać pierwszą miłość, miłość rodziców do dzieci, czułość przy rodzinnym stole. W książce „Widok z Castle Rock" przedstawiła dzieje swoich przodków przybyłych do Kanady ze Szkocji. Opisywane doświadczenia  zawsze są prawdziwe, nie sfałszowane, nie podszyte koniunkturalizmem dyktowanym przez rynek wydawniczy. Dlatego odpowiedź na pytanie, czy w którymś z opowiadań Alice Munro mamy kryminalną zagadkę, brzmi: w żadnym.

Nie dziwią liczne nagrody, którymi uhonorowano pisarkę. W 2009 r. otrzymała Nagrodę Bookera, tegoroczny Nobel to decyzja bardzo sprawiedliwa. Otrzymał ją ktoś, kto od zawsze wierzył, że literatura jest tym, czym miała być od zawsze – komunikatem między autorem a czytelnikiem, dzieleniem się wrażliwością, szczególnym spotkaniem możliwym tylko podczas lektury. „Szkoda, że Gerry tego nie dożył, na pewno by się ucieszył" – tak Alice Munro skomentowała decyzję Akademii. Gerry Fremlin zmarł w kwietniu tego roku.

Autor jest pisarzem, absolwentem Wydziału Historii UW. Ostatnio opublikował „Kawę u Doroty" (Czytelnik).

Kocham krajobraz nie jako »scenerię«, ale coś głęboko i intymnie poznanego. Także miejscową pogodę, wioski i miasta, ale nie ze względu na ich malowniczość, ale we wszystkich aspektach i okresach ich trwania" – powiedziała w jednym z wywiadów Alice Munro, tegoroczna noblistka w dziedzinie literatury. Pisarka urodziła się w Wingham, w stanie Ontario 10 lipca 1931 r. jako Alice Laidlaw i chociaż kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania (dziś jest to Clinton w Ontario), to przecież naprawdę nigdzie nie wyjeżdżała. Została na farmie, gdzie jej ojciec hodował srebrne lisy, a do miasteczka, w którym mieściła się szkoła, musiała przejść kilka kilometrów pieszo. Motyw drogi do szkoły powraca w kilku tekstach Munro, najbardziej wzruszający jest w opowiadaniu „Dzień motyla", w geście małej Helen, która częstuje popcornem dziewczynkę odrzuconą przez szkolną społeczność.

Okrutny świat

„Jej droga do Nobla nie była łatwa" – twierdzi koleżanka po piórze i przyjaciółka Margaret Atwood. – „Możliwość, że wielka osobowość literacka urodzi się w jej czasach i w takim miejscu równała się niemal zeru. Urodziła się w 1931 roku i doświadczyła wielkiego kryzysu jako dziecko, a drugiej wojny jako nastolatka". Rzeczywistość wielu kanadyjskich miasteczek w tamtym okresie była dojmującym doświadczeniem z jednej strony biedy i nudy, z drugiej – dzikiego pragnienia zmiany swego życia przez młode pokolenie, wyrywające się do wielkiego miasta. Ci, którzy podejmowali próbę zmiany i przegrywali, byli potem bezlitośnie osądzani i wyszydzani przez otoczenie. Takie postaci zaludniają liczne opowiadania Alice Munro.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał