Pamięć o Zagładzie z powodu wszechobecnego motywu Polaka-zbrodniarza i Żyda-ofiary zostaje wyrwana z polskiego przeżywania historii. Sama Zagłada przestaje dotyczyć Polaków (choć ofiarami byli Polacy żydowskiego pochodzenia), ale jakiegoś innego odrębnego plemienia, narodu niezwiązanego z naszą historią. Te wszystkie elementy składają się na wyparcie.
W takim sposobie przedstawiania wojny i Zagłady Żyd po pierwsze przestaje być częścią polskiej wspólnoty. Ta jest bowiem wspólnotą sprawców, a Żyd jest tylko ofiarą. Po drugie, Żyd staje się przeszkodą w upamiętnianiu bohaterstwa Polaków. Służy tylko wtrącaniu narodu polskiego w ciągły stan wstydu.
Ta pamięć o Zagładzie, ta nowa historiografia – prezentowana chociażby przez Grossa – w której podstawą refleksji staje się szmalcownik, nie niesie z sobą pozytywnego potencjału. Nie ma w sobie żadnej przyczyny, dla której warto o niej pamiętać.
A wspólnota odmawia pamiętania tego, co świadczy o niej tylko źle. Pamięć bowiem, która w nas trwa i realnie na nas oddziałuje – tzw. żywa pamięć – to nie suche stronice podręczników historycznych czy mądre dyskusje akademickie. To pamięć, która jest w stanie skłonić nas do udziału w rytuałach ją podtrzymujących, do przekazywania jej naszym dzieciom, do współodczuwania z uczestnikami tamtych wydarzeń. Dlatego musi, z konieczności, zawierać potężny element pozytywny.
To, co złe, napiętnowane, pogardzane – nie przetrwa, bo nie będzie zdolne do wywołania w nas poczucia identyfikacji. Pamięć czysto negatywna będzie nam obca.
Wizja Polaków jako szmalcowników nie tylko jest fałszywa. Gorzej – będzie budować barierę między Polakami a Żydami. Za kilka lat agresja publicystycznej debaty prowadzonej już dziś przez niektórych i oskarżenia o kolaborację spowodują, że nikt nie będzie widział siebie w małym żydowskim chłopcu idącym na śmierć w czasie niemieckiej okupacji. Gorzej – ten chłopiec stanie się kimś, kto nie wzbudza współczucia, ale przeszkadza, dręczy, a jego los zacznie nudzić.
Pamięć o ofiarach więc umrze, zostanie oddzielona od naszej tożsamości. Los tych, którzy zostali zamordowani w gettach i w komorach gazowych, stanie się nam obojętny i zniknie z naszej perspektywy historycznej. Pozostanie nam tylko szmalcownik.
Owszem – póki elity, które w ciągłym przypominaniu historii szmalcownika odnajdują swoje posłannictwo, będą sprawować władzę, najprawdopodobniej będą też w stanie kontrolować popkulturę czy szkoły na tyle, by ich idee przenikały do tych sfer. Niemniej z każdym rokiem tego typu indoktrynacji będzie postępować wspomniana inflacja pamięci o Zagładzie. Aż stanie się ona tylko zestawem pustych sloganów niewzbudzających żadnych emocji, używanych jedynie do awantur politycznych. A z czasem i to narzędzie będzie rdzewieć, aż w końcu zostanie zastąpione innym.
Kult Sprawiedliwych
Warto, by polscy Żydzi to zrozumieli. A także to, iż środowisko, które dziś ich używa w walce, za kilka lat może o nich zapomnieć. Warto też, by pojęli jeszcze inną rzecz. Jeśli naprawdę chcą, aby w Polsce trwała pamięć o Zagładzie, muszą zrozumieć, że jej droga do przetrwania wiedzie przez pamięć o Sprawiedliwych. Przez ich uwielbienie. Ich kult.
Muszę tu wtrącić pewną uwagę, nazwijmy ją metodologiczną. Otóż sam szanuję historię polskich Sprawiedliwych. Między innymi dzięki nim jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. I wiem, że ten naród w swoich przejawach wielkości jest nieporównywalny do żadnego innego. Ale poza czynnikiem emocjonalnym i aksjologicznym jest też czynnik polityczny. Spróbuję więc opisać korzyści polityczne, jakie mielibyśmy z powszechnego i państwowego kultu Sprawiedliwych.
Po pierwsze: wielkość polskich Sprawiedliwych jest funkcją okrucieństwa Zagłady i koszmaru wojny, jaką Niemcy sprowadzili na nasz kraj. Tym samym każdy akt hołdu, każde moralne wywyższenie Sprawiedliwych będzie się jednocześnie wiązało z zaznaczeniem tego, w jak nieludzkich warunkach oni działali. I dlaczego musieli ratować Żydów – innymi słowy, jaki był realny obraz żydowskiego życia, a raczej umierania, pod niemiecką okupacją.
Ujmując sprawę skrajnie cynicznie: chcecie, żeby do polskiej świadomości przedostał się realny opis rzeczywistości Zagłady, drogie instytucje żydowskie, droga „Gazeto Wyborcza", drogie centra badań nad Zagładą? Chcecie, żeby Polacy o nim myśleli, rozmawiali, przeżywali, powtarzali dzieciom? Bez hołdu wobec Sprawiedliwych tego się nie osiągnie.
Po drugie: tylko dzięki pamięci o Sprawiedliwych można stworzyć pomost łączący te dwie dzisiaj tak oddalone grupy: Żydów i Polaków. Pokazać pewną wspólnotę doświadczenia (choć w jego obrębie Żyd i Polak odgrywali różne role). Oraz w końcu zinternalizować historię Zagłady Żydów w obrębie polskiej świadomości historycznej. W ten sposób Polacy będą chcieli pamiętać o Zagładzie. Stanie się ona elementem ich historii, a nie jakimś koszmarem wykorzystywanym przeciwko nim, koszmarem, który dotyczył obcych.
Po trzecie: Sprawiedliwi i ich kult to jedyny sposób, by w obręb polskiej tożsamości wprowadzić skrajnie silny, piękny i antyantysemicki archetyp. Realny kult Sprawiedliwych będzie najlepszym lekarstwem na antysemityzm, jaki można sobie wyobrazić. Więc ten, komu naprawdę zależy na walce z tego typu nienawiścią, powinien walczyć o wspomniany kult Sprawiedliwych. Jeśli zaś ktoś przyczynia się do jego niszczenia... to trudno mi nie uznać jego działania za, eufemistycznie rzecz ujmując, przeciwskuteczne.
Najlepszy oręż
Na końcu zaś – kult polskich Sprawiedliwych jest też naszym obowiązkiem wobec Europy. Ponieważ nasza cywilizacja zasługuje na prawdę o tym, czym były druga wojna światowa i Holokaust. Wręcz musi ją znać, by trwać. Dlatego należy walczyć z tą polityką historyczną, która usiłuje rozmyć winę Niemców za koszmar Szoa. A trudno wyobrazić sobie lepszy oręż do tego niż pamięć o naszych Sprawiedliwych. Ratujących tych, których mordowano w niemieckich komorach gazowych – i za to poświęcenie płacących najwyższą cenę z rąk niemieckiego oprawcy.
Dlatego, zamiast puenty tekstu, pozwalam sobie skorzystać z tych łamów do swoistej, emfatycznej, odezwy. Wystosowanej do polskich Żydów, do żydowskich instytucji, do ludzi zajmujących się Zagładą. Uratujcie Sprawiedliwych od niepamięci! Przywrócicie ich polskiej historii. Walczcie, by na każdym placu, każdej ulicy, znajdował się pomnik ku ich czci. Właśnie po to, by pamięć o Zagładzie nie umarła. By pamiętano o tamtym cierpieniu i śmierci. Jesteśmy to dłużni tym, co zostali wymordowani. I tym, którzy ich ratowali.
Autor jest filozofem i publicystą, szefem działu Opinie Forum Żydów Polskich, dziennikarzem „Gazety Polskiej" i redaktorem kwartalnika „Fronda"