Soczi: zakaz sprzedaży marihuany

Dla kogoś takiego jak ja, kto nie interesuje się zbytnio sportem, najciekawsze i najbardziej podniecające momenty zimowych igrzysk olimpijskich mają miejsce wtedy, gdy partner w jeździe figurowej na lodzie upuści swoją partnerkę.

Publikacja: 01.03.2014 14:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Zdarza się to jednak coraz rzadziej, więc zamiast oglądać, czytałam gazety i informacje w internecie.

Psy. Władze Soczi (które znajdują się w Moskwie) wydały zarządzenie, że należy się przed igrzyskami pozbyć bezpańskich psów, które grasowały po mieście (koty zresztą też, jak wynikało ze zdjęć, ale o nich nie było specjalnego dekretu). Zrobiono przetarg na  rakarzy, ale dowiedział się o tym Zachód, narobił szumu i przestano polować na psy za dnia.

Bezpańskie psy w Soczi nie wzięły się znikąd, ot tak na złość Putinowi. Stały się  bezpańskie, gdy wyburzono tysiące domów i mieszkań i wysiedlono ich mieszkańców nie wiadomo dokąd. W odróżnieniu od swoich psów nie biegali wychudzeni i brudni po pięknym, olimpijskim mieście, więc nie było potrzeby wzywać przeciw nim ludzkich rakarzy. Wysiedleni, których opieką nie obejmie UNDP i nikt nie uzna za Internally Displaced Persons, mieszkają pewnie w jakichś norach i tęsknią za swoimi psami.

Prasa pokazywała zdjęcia bohaterskich ochotników, Rosjan i sportowców z całego świata, wywożących psy za miasto. I bardzo dobrze, ale przypominało mi to Bukareszt w dziewięćdziesiątym roku, na pół wyburzony przez Ceausescu, po którym też biegały bezpańskie psy, ale i bezdomne dzieci. Niektórzy ludzie byli jeszcze zdziczali po pół wieku komunizmu i protestowali, gdyśmy chcieli dać resztki jedzenia psu, ale jeszcze bardziej, gdy daliśmy bułkę czy jabłko dziecku. Dziwna jest nasza natura ludzka. Jaromír Štětina , czeski dziennikarz, a potem senator, nakręcił doskonały film „Ciemna strona świata" o początkach drugiej wojny czeczeńskiej. Na widowni panowała śmiertelna cisza, gdy pokazywano zabijanie ludzi, poranione dzieci, wykopane trupy, ale gdy pokazano poparzonego konia – sala jęknęła z bólu.

Dzień triumfalnego zakończenia olimpiady (triumfalnego, bo ani nie było zamachu, ani nie zawalił się dach stadionu, ani nikt nie został zagryziony przez wściekłego psa) był też siedemdziesiątą rocznicą deportacji przez bolszewików całego narodu czeczeńskiego i Inguszy do Azji Środkowej. Właściwie nie całego, bo setki Czeczeńców i Inguszy walczyło w szeregach Armii Czerwonej, więc zabierano ich nie z domu, a z frontu „za zdradę ojczyzny". (Tu przypomina mi się, jak to po Smoleńsku pojawił się apel podpisany przez wiele autorytetów, by zamanifestować swoją postawę, kładąc kwiaty na grobach „Rosjan, którzy zginęli w Polsce w czasie drugiej wojny światowej". Ponad czterdzieści procent poległych żołnierzy Armii Czerwonej nie było Rosjanami. Rosja może nie chcieć o tym pamiętać, ale Polska?).

O rocznicy deportacji przypomniałam na Facebooku. Pewien znajomy skomentował to, przypominając, że tego samego dnia, tylko w rok później,  lotnictwo USA bombardowało na wielką skalę Japonię. Przypomniało mi to i pointę dowcipu „A u was biją Murzynów", i samizdatową piosenkę, której refren brzmiał „Wsio-taki my diełajem rakiety, pierekrywajem Jenisej...".

I całkiem przypadkiem zobaczyłam tego samego dnia w „Gazecie Wyborczej" (nie czytuję jej, by znajdować w niej smaczne kawałki, same wpadają mi pod rękę) coś bardzo podobnego. Autor wyszydzał „anglojęzyczne media", pisząc: „wciąż pojawiają się głosy, że zimowe igrzyska w Soczi to bizantyjski przekręt na 50 mld dolarów, emanacja chorych ambicji mocarstwowych Putina, haniebne przymykanie oka na dyskryminację rosyjskich gejów i lesbijek itd  (...) A gdyby tak zimowe igrzyska 2014 odbywały się nie w Soczi, tylko, dajmy na to, w Aspen w stanie Kolorado?(...) Co wtedy mówiliby dzisiejsi dyżurni malkontenci?".

Tym samym publicysta „GW" brzmi jak telewizyjna stacja Russia Today nadająca 24 godziny na dobę, że jest Guantanamo „które niektórzy nazywają amerykańskim gułagiem", że w dziewięciu stanach zakazuje się sodomii, a w Oklahomie sodomia jest dozwolona tylko dla par heteroseksualnych, że w USA wykonuje się karę śmierci, a w Rosji nie, że w Stanach Zjednoczonych więzienia są przepełnione, władze podsłuchują prezydent Brazylii, państwo wydaje na zbrojenia osiem razy więcej niż Rosja, obywatele amerykańscy są uzbrojeni po zęby i na dodatek mogą legalnie kupować marihuanę. „Dla porównania – pisze autor eseju – sprzedaż marihuany w Soczi jest surowo wzbroniona".

A ja mogę zgodzić się ze wszystkimi zarzutami pod adresem USA, o których i ja, i powyżsi autorzy wiemy oczywiście z prasy amerykańskiej, mogę o tym pisać, śpiewać, krzyczeć, mogę stać pod Białym Domem z plakatem domagającym się zamknięcia Guantanamo, zakazu lub legalizacji sodomii, pedofilii, komunizmu czy zoofilii – i włos mi z głowy nie spadnie. A wam? ?I na to też w starym dowcipie homo sovieticus odpowiadał: „i ja też mogę pójść pod Biały Dom i krzyczeć to samo".

Zdarza się to jednak coraz rzadziej, więc zamiast oglądać, czytałam gazety i informacje w internecie.

Psy. Władze Soczi (które znajdują się w Moskwie) wydały zarządzenie, że należy się przed igrzyskami pozbyć bezpańskich psów, które grasowały po mieście (koty zresztą też, jak wynikało ze zdjęć, ale o nich nie było specjalnego dekretu). Zrobiono przetarg na  rakarzy, ale dowiedział się o tym Zachód, narobił szumu i przestano polować na psy za dnia.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą