Reklama

Wiatr z Zachodu na Wschód

Jestem dotknięty tą samą chorobą co wielu Polaków. Uwielbiam Rosjan.

Publikacja: 07.03.2014 09:00

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz

Najlepiej w życiu piło mi się wódkę, gadało, śmiało, płakało, eksplorowało zakamarki ludzkiej duszy właśnie z Rosjanami. I nieważne, gdzie to było: w Waszyngtonie, Paryżu, Berlinie, Warszawie czy Niżnym Nowogrodzie; zawsze odczuwałem z nimi magnetyczną więź.

Rozumieliśmy się bez słów. Pojmowaliśmy wszystko w mig. Demony były te same. A i anioły (choć one tak rzadkie) tej samej tożsamości. Bywałem zakochany w rosyjskiej literaturze. Bywałem w muzyce i filozofii. Rosja umiała oczarować tym swoim wyjątkowym bogactwem. Wyjątkową wielkością.

Ale za każdym razem, dając ponosić się temu uczuciu, odczuwałem narastający przez lata chłód towarzyszącej mu smugi cienia.

Cały felieton w Plusie Minusie

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem.

Reklama
Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama