Trzeba pamiętać o nieuchronnym osądzie żywych i umarłych. Wszyscy dysponujemy wolną wolą i możliwością dokonywania wyborów, ale także świadomością konsekwencji, które te wybory niosą. Wszyscy odpowiemy za swoje uczynki, a także zaniechania. Nie bądźmy więc dziś sędziami Jaruzelskiego, tym bardziej że czeka go naprawdę ciężkie zadanie.

To już nie będzie III RP, gdzie brak sędziów i zbrodnia z czasów PRL uchodzi bezkarnie. Sąd, który go czeka, odbędzie się bez symulowania, ustawiania interlokutorów i pytań od zaprzyjaźnionych dziennikarzy, nie będzie też słuchał tych samych co zwykle propagandowych i ideologicznych referatów wygłaszanych przez podsądnego w ciągu ostatnich 60 lat. Może być więc ciężko. Kto inny będzie pytał o polskie podziemie w latach 40., zasługi dla Kościoła, problem Żydów i studentów w 1968 r., masakrę na Wybrzeżu w grudniu 1970 r., stan wojenny i lata 80. Tu nie da się tak, po prostu, wygłosić decydującego oświadczenia.

Cały tekst w Plusie Minusie

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem