Zaginieni po śmierci

Niektórzy ludzie byli tak wielcy, że potomni toczyli o ich doczesne szczątki gwałtowne walki. A gdzie się biją, tam przedmiot sporu ginie. Dziś poszukiwaniem zaginionych grobów zajmują się naukowcy, a sekundują im politycy.

Publikacja: 18.10.2014 02:00

fot. Alun Salt

fot. Alun Salt

Foto: Flickr

Odkrycie gigantycznej kamiennej budowli z czasów Aleksandra Macedońskiego koło starożytnego miasta Amfipolis w Grecji, 600 km na północny wschód od Aten, rozpaliło dyskusję o miejscu pochówku jednego z najbardziej błyskotliwych dowódców wojskowych wszech czasów. Część historyków uważała, że mógł to być grobowiec samego Aleksandra Wielkiego albo przynajmniej kogoś z jego rodziny. Samym Grekom marzy się, aby jeden z największych władców starożytności spoczywał w greckiej ziemi.

Na razie mają jego ojca, Filipa. Badacze właśnie poinformowali, że w okazałym grobie w Werginie, mieście oddalonym o ok. 160 km od Amfipolis, zidentyfikowane zostały szczątki macedońskiego króla Filipa II, ojca Aleksandra Wielkiego, oraz kobiety – amazonki, łuczniczki – prawdopodobnie pochodzenia scytyjskiego.

Aleksander wzbudza jednak daleko większe emocje niż jego ojciec, choć Filip II także był greckim władcą, który odcisnął piętno na historii swego kraju. Ale to Aleksander III został przez potomnych nazwany Wielkim i zbudował potężne imperium od Egiptu po Indie.

Po śmierci Aleksandra w Babilonie jego ciało stało się przedmiotem sporu między największymi jego wodzami – Perdikkasem, Ptolemeuszem I Soterem i Seleukosem I Nikatorem. Aleksander zmarł nagłą śmiercią w 323 r. p.n.e. Nie wiadomo, co przyczyniło się do śmierci władcy: malaria, alkohol czy może trucizna? Nie jest również jasne, co się stało ze zwłokami. Czy ciało Aleksandra opuściło Babilon? A jeśli tak, to dokąd zostało wywiezione?

W rodzinnym mieście

Losy szczątków Aleksandra obrosły legendą. Jedna z wersji mówi, że wodza chciał pochować Perdikkas w Babilonie, ale po drodze zwłoki zostały wykradzione przez Ptolemeusza, wywiezione statkiem do Egiptu i pochowane w Memfis. Kronikarze greccy sugerują zwykle,  że ciało Aleksandra zostało przewiezione do Aleksandrii i tam pochowane. Miało się tak stać zgodnie z wolą wielkiego Macedończyka, nie wiadomo jednak, czy została ona  spełniona. Egipska Rada Starożytności poinformowała, że w poszukiwaniu miejsca spoczynku Aleksandra przebadała ponad 140 możliwych lokalizacji.

W kwietniu polscy archeolodzy poinformowali o odkopaniu grobowca Aleksandra, nie gdzie indziej, jak w... Aleksandrii. W miejscu zwanym dzisiaj Kom el-Dikka badacze z Polskiego Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej w Egipcie odkryli mauzoleum, które mogło być miejscem spoczynku Aleksandra. W grobowcu znaleziono zniszczony sarkofag z kryształu oraz kilkadziesiąt kości dorosłego mężczyzny. Badania mają odpowiedzieć na pytanie, czy to rzeczywiście szczątki Aleksandra.

Znalezisko nie stoi w sprzeczności z przekazem, według którego łódź ze złotym sarkofagiem, w którym znajdowało się ciało Aleksandra, najpierw dopłynęła do Memfis, a później do Aleksandrii, gdzie Ptolemeusz wybudował dwa mauzolea. Żyjąca trzy wieki później niż Aleksander królowa Kleopatra (69–30 p.n.e.), aby mieć czym płacić za wojnę z Rzymem, miała przełożyć ciało do kryształowego sarkofagu, natomiast złoty przetopić.

Tuzin grobowców

Sensacyjne wiadomości o odkryciu miejsca spoczynku Aleksandra pojawiały się już zresztą wielokrotnie. W listopadzie 2011 roku rosyjski portal Grekomania.ru, oficjalny partner greckiego Ministerstwa Kultury i Turystyki, ogłosił, że archeolodzy amatorzy znaleźli na wyspie Tazos na Morzu Egejskim grobowiec, a w nim królewską koronę, berła i trony zrabowane przez macedońskiego wodza podczas jego podbojów.

Inny grobowiec z mnóstwem złotych przedmiotów odkopali archeolodzy w Omurtag w Bułgarii pracujący pod kierunkiem prof. Diany Gergow z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Wewnątrz znajdowała się skrzynia ze spalonymi kośćmi ludzkimi (płci nie udało się określić), złoty diadem godny królewskiej głowy, złote figurki zwierząt, bransolety, pierścienie, elementy końskiej uprzęży. Skarb z IV–III w. p.n.e. był zawinięty w tkaninę przetykaną złotymi nićmi. Prof. Gergow oczywiście nie wyklucza, że może to być grób Aleksandra Wielkiego. Tyle że w 2008 roku niedaleko greckiego miasta Pella, gdzie Aleksander przyszedł na świat, zespół archeologów greckich odkrył duży splądrowany grobowiec z IV wieku. Nietrudno się domyślić, że – zdaniem odkrywców – tam pochowany został Aleksander.

Mimo że wykopaliska koło Amfipolis trwają już od dwóch lat, dopiero w tym roku greckim naukowcom udało się odsłonić cały grobowiec. Badaniami na tym stanowisku kieruje dr Aikaterini Peristeri z Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach. Grobowiec ma imponujące rozmiary – okolony był murem o długości prawie 500 metrów i wysokości 3 metrów.

– Rozmiary grobowca świadczą o tym, że zbudowano go dla kogoś o niezwykłym znaczeniu. W IV stuleciu p.n.e. nie było człowieka ważniejszego niż Aleksander Wielki. Miejsce, w którym go pogrzebano, pozostaje nieznane. Dlatego jest prawdopodobne, że odkryliśmy jego grobowiec – wyjaśnia dr Peristeri.

Drobne przedmioty – między innymi ułamki ceramiki, moneta – znalezione podczas usuwania ziemi nie pozostawiają wątpliwości, że budowla powstała w IV w. p.n.e. Archeolodzy stopniowo odkopywali grobowiec. Kiedy dotarli do dwóch, wysokich na ponad 2 metry, kobiecych posągów – kariatyd – doszli do wniosku, że jest to grób kobiety. Aleksander raczej nie został tam pochowany. Więc kto?

Brytyjski pisarz Andrew Chugg, który opublikował książkę o poszukiwaniu grobu legendarnego przywódcy, a także kilka prac naukowych, przedstawił hipotezę, że w grobie tym spoczywa Olimpias, matka Aleksandra Wielkiego.

Nie mniejsze emocje od tajemnicy grobu Aleksandra budzą losy wspomnianej już królowej Egiptu – w tym czasie już tylko prowincji w imperium Aleksandra. Śmierć Kleopatry owiana jest tajemnicą, a  grobowiec jej i męża, rzymskiego wodza Marka Antoniusza, dotychczas nie został zlokalizowany. Jeśli miejsce spoczynku najsłynniejszych kochanków starożytności zostanie odnalezione, będzie to jedną z największych sensacji archeologicznych. Wiadomo jedynie, że ich grobu należy szukać w samej Aleksandrii lub jej pobliżu.

Kilka lat temu Zahi Hawass, ówczesny sekretarz generalny Egipskiej Rady Starożytności, twierdził, że Marek Antoniusz i Kleopatra zostali pochowani pod wzniesionym z wapienia sanktuarium Taposiris Magna, ok. 45 km na zachód od Aleksandrii. Od Hawassa zależało, kto i gdzie mógł prowadzić wykopaliska w Egipcie. Uważany był za najbardziej wpływowego archeologa świata. Stylizował się na bohatera. Najważniejsze nowo odkryte zabytki prezentował osobiście, często występując przed kamerami w kapeluszu, takim, jaki miał filmowy Indiana Jones.

Ale prawdziwą autorką pomysłu, że najsłynniejsza królowa Egiptu spoczywa w Taposiris Magna, była Kathleen Martinez, prawniczka z Dominikany. Od najmłodszych lat fascynowała się Kleopatrą. Po długoletnich studiach historii władczyni doszła do wniosku, że Kleopatrę i Antoniusza pochowano w sanktuarium poświęconym Izydzie, zbudowanym w III w. p.n.e. W tym miejscu – znacznie wcześniej, jeszcze za czasów faraonów, wznosiła się świątynia Ozyrysa. Martinez doszła do wniosku, że Kleopatra chciała być pochowana w sanktuarium Izydy, staroegipskiego bóstwa, które było czczone w świecie grecko-rzymskim, ponieważ uważała się za inkarnację tej bogini. Dlatego Martinez uznała, że władczynię złożono do grobu w podziemiach tej świątyni. Z okien monumentalnego grobowca miało być widoczne morze.

Dlaczego Martinez upierała się przy Taposiris Magna? Według niej świadczą o tym okoliczności śmierci Kleopatry. Zdaniem pani mecenas znaczną część tego, co wiemy o Kleopatrze – w tym opowieść o wężu, który ukąsił władczynię, kiedy przyłożyła go sobie do piersi po przegranej batalii o miasto z przysłanym z Rzymu Oktawianem I, należy między bajki włożyć. Według badaczki Kleopatra została zamordowana przez Oktawiana, bo była przeszkodą w sprawowaniu władzy – miała mnóstwo wpływowych przyjaciół w Egipcie i Rzymie. To prawdopodobnie Oktawianowi zawdzięczamy bajeczkę o wężach. Po śmierci Antoniusza i Kleopatry nie zależało mu też na zbytniej sławie obojga, toteż można sobie wyobrazić, że wyekspediował ich ciała do wspólnego grobu poza Aleksandrią, do odległego Taposiris Magna.

Wykopaliska prowadzone przez Kathleen Martinez pozwoliły znaleźć dziesięć mumii egipskich dostojników w 27 grobach, a także monety opatrzone wizerunkiem Kleopatry i rzeźby przedstawiające kochanków w uścisku. Ale ten najbardziej poszukiwany grób pozostaje nieuchwytny.

Podróż do Nowego Świata

Krzysztof Kolumb (1451–1506) po fatalnej czwartej wyprawie do Nowego Świata powrócił do Hiszpanii w 1504 roku i zmarł w Valladolid dwa lata później. Tam też został pochowany. Ale że była to bardzo ważna postać, pojawiły się pytania, co zrobić ze szczątkami. Kolumb pragnął, aby pochowano go w Nowym Świecie. Ale w 1506 r. nie było tam odpowiedniego miejsca dla szczątków odkrywcy Ameryki. W 1509 r. zwłoki zostały przeniesione do klasztoru w La Cartuja, na rzeczną wyspę w pobliżu Sewilli.

W roku 1537 kości Kolumba i jego syna zostały wysłane z Hiszpanii na wyspę Hispaniola do Santo Domingo, aby spocząć w tamtejszej katedrze. Z biegiem czasu Santo Domingo stało się mniej istotne dla hiszpańskiego imperium i w 1795 roku Hiszpania przekazała Hispaniolę Francji na mocy traktatu pokojowego. Szczątki Kolumba zostały uznane za tak ważne, że nie mogły wpaść we francuskie ręce, więc zostały wysłane do Hawany na Kubie. Ale w 1898 roku Hiszpania rozpoczęła wojnę z USA, a szczątki Kolumba zostały przewiezione do Hiszpanii. Tym razem – by nie wpadły w ręce Amerykanów.

W 1877 roku w katedrze w Santo Domingo robotnicy znaleźli ciężką ołowianą skrzynię z napisem „Znamienity mąż don Cristobal Colon". Wewnątrz były szczątki ludzkie. Dla władz oczywiste było, że były to kości legendarnego odkrywcy. Widocznie Hiszpanie w 1795 roku zabrali nie te kości, które chcieli.

Szczątki z Santo Domingo badane przez współczesnych antropologów zdradzają oznaki zaawansowanego zapalenia stawów, dolegliwości, na które cierpiał Kolumb. Kości, które wróciły do Hiszpanii przez Kubę, zostały złożone w imponującym grobowcu w katedrze w Sewilli. Hiszpańscy naukowcy porównali DNA tych kości ze szczątkami brata Krzysztofa – Diega (także tam pochowanego). Wyniki potwierdziły pokrewieństwo obu. Hiszpanie są przekonani, że to szczątki odkrywcy, Krzysztofa. A władze Dominikany nie zgodziły się na testy DNA kości „swojego" Kolumba. Utrzymują, że Kolumb pochowany jest w katedrze w Santo Domingo, władze Hiszpanii zaś uważają, że spoczywa on w katedrze w Sewilli.

Stawka sporu jest duża. Pomijając względy polityczne, potencjał turystyczny tych sławnych zwłok jest ogromny. Pewnie dlatego Dominikana odmówiła prośbom o badania DNA: ma zbyt wiele do stracenia i nic do zyskania, a gospodarka kraju zależy w dużym stopniu od turystyki.

Oba miasta uważają, że mają prawdziwego Kolumba, oba zbudowały imponujące obiekty do przechowywania szczątków wielkiego odkrywcy. W Sewilli sarkofag podtrzymywany jest przez masywne posągi. W Republice Dominikańskiej zbudowana została katedra – pomnik. Są więc dwa groby Kolumba, a który z nich jest prawdziwy, nie wiadomo. Przepychanki trwają. Niektórzy uważają, że oba miasta mają prawdziwe szczątki Kolumba. W 1795 roku były w proszku i łatwo było wysłać połowę na Kubę, a resztę ukryć w katedrze w Santo Domingo. Poszukiwania grobów sławnych ludzi rzadko się kończą pełnym sukcesem. Znamy to z naszego polskiego podwórka.

Próby odnalezienia grobu Mikołaja Kopernika trwały od ponad 200 lat. Pierwszą podjęło Towarzystwo Naukowe Warszawskie w 1802 roku. W 1807 roku grób astronoma próbował odnaleźć na rozkaz Napoleona jeden z jego oficerów. Przed wybuchem i w trakcie II wojny światowej badania prowadzili Niemcy. Przełomowy okazał się dopiero rok 2004.

Instytut Antropologii i Archeologii Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora (wtedy Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku) pod kierownictwem prof. Jerzego Gąssowskiego rozpoczął archeologiczne badania wykopaliskowe we wnętrzu archikatedry we Fromborku.

Badacze wiedzieli, że słynny astronom, kanonik we fromborskiej katedrze, został pochowany w jej wnętrzu. Nieznana jednak była ani dokładna data jego śmierci, ani miejsce pochówku. Epitafium ufundowane przez biskupa Marcina Kromera w 40 lat po śmierci Kopernika było wielokrotnie przenoszone. A pod posadzką katedry grzebano licznych duchownych na przestrzeni kilku stuleci.

Potencjalne miejsce pochówku astronoma wskazał dr Jerzy Sikorski. Kanonicy katedry fromborskiej chowani byli blisko tego ołtarza, który był powierzony ich opiece. W przypadku Kopernika był to ołtarz św. Andrzeja (obecnie św. Krzyża).

Włosy prawdy

W badaniach zastosowano najnowocześniejsze metody, m.in. georadar. W latach 2004 i 2005 przebadano łącznie 13 grobów. Szczególną uwagę badaczy zwrócił ostatni z nich. Mimo że był najbardziej zniszczony, a ze szkieletu pozostały luźno rozsypane kości, jednak wewnątrz konturu trumny odkryto czaszkę należącą do mężczyzny zmarłego w wieku ok. 60–70 lat. Czaszka została przekazana do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji w celu odtworzenia wyglądu twarzy zmarłego. Ta rekonstrukcja została porównana z zachowanymi portretami uczonego.

Czaszka nosiła ślady rany ciętej nad prawym oczodołem. Na zachowanych portretach, jak i na badanej czaszce widoczna była deformacja nosa odchylonego w lewą stronę – ślad po urazie w wieku dziecięcym.

Ale pewność badaczom przyniosły badania genetyczne. W zbiorach biblioteki uniwersyteckiej Carolina Rediviva w Uppsali znajduje się księgozbiór astronoma, wywieziony w roku 1626 z Fromborka do Szwecji jako łup wojenny. W Calendarium Romanum Magnum z 1518 roku, autorstwa Johannesa Stoefflera – książce, którą Kopernik wielokrotnie studiował – szwedzcy badacze znaleźli włosy dawnego czytelnika. Zbadała je prof. Marie Allen z Laboratorium Rudbeck Uniwersytetu w Uppsali. Sekwencje DNA włosów porównano z profilem genetycznym uzyskanym z zęba i kości odkrytych w 2005 r. we Fromborku. Wynik – według zespołu prof. Gąssowskiego – potwierdził, że w grobie w katedrze we Fromborku spoczywał polski astronom Mikołaj Kopernik.

A jednak są badacze, którzy ustalenia tożsamości Kopernika kwestionują. Doktor Arkadiusz Sołtysiak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i dr Tomasz Kozłowski z Zakładu Antropologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wskazywali, że na badanej czaszce nie było żadnych śladów blizn ani złamanego nosa, a deformacje mogły powstać po śmierci.

Artykuł ich autorstwa, który ukazał się na łamach magazynu „Archeologia Polski", wzbudził szeroką dyskusję. Badacze podważyli w zasadzie wszystkie dowody przedstawione przez zespół prof. Gąssowskiego. Czaszka – według nich – należała do mężczyzny 50-letniego, a nie 70-letniego, a podobieństwo odtworzonego wizerunku z portretami Kopernika jest mocno naciągane, bo na podstawie samych kości czaszki po prostu nie da się odtworzyć twarzy zmarłego. Naukowcy wskazali też na fakt, że nawet prof. Marie Allen, która porównywała DNA z włosów z materiałem genetycznym ze szczątków z fromborskiej katedry, nie była tak pewna identyfikacji, jak zespół prof. Gąssowskiego.

Mimo ostrzeżeń naukowców, że identyfikacja szczątków Kopernika jest niepewna pochowano go powtórnie z wielkimi honorami. W 537. rocznicę narodzin 19 lutego 2010 w bazylice katedralnej w Toruniu odbyła się uroczysta msza. Następnie sarkofag zawędrował do Olsztyna, gdzie wystawiony był na widok publiczny. Stamtąd trafił do Fromborka, gdzie 22 maja w bazylice katedralnej odtbyła się ceremonia pogrzebowa.

Przypadek Kopernika, Kolumba czy Aleksandra dowodzi, że władze interpretują wynik badań naukowców po swojej myśli. Widzą groby wielkich ludzi tam, gdzie chcieliby je oglądać.

Odkrycie gigantycznej kamiennej budowli z czasów Aleksandra Macedońskiego koło starożytnego miasta Amfipolis w Grecji, 600 km na północny wschód od Aten, rozpaliło dyskusję o miejscu pochówku jednego z najbardziej błyskotliwych dowódców wojskowych wszech czasów. Część historyków uważała, że mógł to być grobowiec samego Aleksandra Wielkiego albo przynajmniej kogoś z jego rodziny. Samym Grekom marzy się, aby jeden z największych władców starożytności spoczywał w greckiej ziemi.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów