W lipcu Krzysztof Globisz nagrywał w Warszawie audiobook „Martwe dusze" Gogola. Było gorące lato, w nocy aktor poczuł się gorzej. Nastąpił wylew. Sytuacja stała się dramatyczna. Potrzebna była hospitalizacja. Niestety, po kilku dniach doszło do drugiego wylewu. W mediach pojawiły się informacje o chorobie, na szczęście dziennikarze uszanowali spokój rodziny.
Rolę nieformalnego rzecznika prasowego Globisza wzięła na siebie Anna Dymna, jego koleżanka z zespołu Starego Teatru w Krakowie. Nazywała aktora czule swoim teatralnym braciszkiem i czuwała nad tym, by jego rodzina nie musiała się zmagać z dodatkowymi problemami, jakimi są medialny szum i tania sensacja.
Krótko przed Bożym Narodzeniem, w porozumieniu z żoną Krzysztofa Globisza, Anna Dymna przekazała informację o lutowym koncercie charytatywnym. Odbędzie się w walentynkowe święto miłości w krakowskiej filharmonii. Wezmą w nim udział: Anna Szałapak, Anna Radwan, Ewa Kaim, Grzegorz Turnau, Andrzej Sikorowski, Jacek Wójcicki, Zbigniew Wodecki, Jerzy Trela. Na wieczór prowadzony przez Annę Dymną i Bronisława Maja złożą się fragmenty filmu „Anioł w Krakowie" i spektaklu „Filozofiia po góralsku", w których występował Globisz. Trwa zbiórka fantów na licytację, a cały dochód zostanie przekazany na rehabilitację aktora, w czym pomoże również licytacja w internecie.
– Krzysztofa często nazywamy aniołem – powiedziała Anna Dymna. – Nie tylko dlatego, że zagrał po mistrzowsku tytułową rolę w filmie „Anioł w Krakowie". Mówimy to z uśmiechem, niby półżartem, ale zawsze, gdy go spotykamy, kiedy z nim rozmawiamy, gramy z nim, nawet gdy o nim myślimy – robi nam się jaśniej i cieplej. Krzysztof nigdy nie odmawia pomocy innym i zawsze jest tam, gdzie ktoś go potrzebuje. Jest naszym kochanym bratem, przyjacielem. Maria Konopnicka napisała: „Ludzie to anioły z jednym skrzydłem, dlatego, aby się wznieść, musimy trzymać się razem"– Krzysztof zna dobrze sens tych słów. Całe życie pomagał podnieść się wielu ludziom swoją życzliwością, radością i ciepłem. Teraz my musimy użyczyć mu naszego skrzydła, by wrócił do nas szybko i „latał" razem z nami. Tęsknimy za nim, tęsknią koledzy, studenci, widzowie.
Choroba przyszła, gdy Krzysztof Globisz cieszył się opinią najbardziej utalentowanego i sprawnego technicznie artysty swojego pokolenia. Mistrza. Stał się naturalnym spadkobiercą Tadeusza Łomnickiego i Gustawa Holoubka, najwybitniejszych polskich aktorów, którzy – jak wiadomo – za sobą nie przepadali i całe życie, również prywatnie, na polu uczuciowym i towarzyskim rywalizowali.