Rozkosze miękkiej dyktatury

Być może Viktor Orbán jest pawiem, który efektywną retoryką odwraca uwagę od minimalnych ambicji, jakie w rzeczywistości przed sobą stawia. Problem jednak w tym, że realizując swoje cele, może pogrążyć kolektywne cele całej Europy Środkowej.

Publikacja: 04.04.2025 14:45

Viktor Orbán to niewątpliwie wybitny polityk, zręczny gracz i twardy człowiek. Czy jednak okaże się

Viktor Orbán to niewątpliwie wybitny polityk, zręczny gracz i twardy człowiek. Czy jednak okaże się mężem stanu? Na zdjęciu węgierski premier podczas szczytu UE w Brukseli, 20 marca 2025 r.

Foto: REUTERS/Yves Herman

Viktor Orbán (…) jako chłopak z prowincji dobrze czuje, co w węgierskiej duszy gra, stawia na lud, nie na elity, bo te drugie, jak sam mówi, można albo przestraszyć, albo przekupić, albo zignorować. Lud natomiast kartką wyborczą daje mu konstytucyjną, kwalifikowaną większość”. Taki klucz do współczesnego węgierskiego przywódcy proponuje w swojej najnowszej książce Bogdan Góralczyk. „Ojczulkowie. Filary czy przekleństwo Węgrów?” to wciągająca opowieść, która tłumacząc naddunajską współczesność, jest zarazem wnikliwym studium węgierskiej mentalności i kultury politycznej. Tytułowymi filarami są kolejno Franciszek Józef, Miklós Horthy, János Kádár i Orbán właśnie. Każdego z nich można uznać za patriarchalnego przywódcę, jednocześnie rządzącego bardzo miękko, umiejętnie i subtelnie. Czy dusza węgierska tego właśnie się domaga?

Pozostało jeszcze 94% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Plus Minus
„Project Warlock II”: Palec nie schodzi z cyngla