Są książki, które próbują gonić rzeczywistość albo na różne sposoby ją imitować, tłumaczą i opowiadają nam świat, chwytają gorące sprawy i nośne tematy, ubierając w anegdoty. Ale są też takie książki, które żyją sobie w poprzek, jak te nieliczne rzeki w Polsce, co płyną z północy na południe, a nie na odwrót. Właśnie takie pisze od lat Rafał Wojasiński. I mimo pozornej trudności, jakie może sprawiać ich lektura, zdobywa coraz szersze grono entuzjastów oraz kolejne nagrody. Niezależnie też od tego, za jaką formę bierze się ten pisarz – czy są to opowiadania, powieści, dramaty – zachowuje swój autorski styl. Wyrazisty i trudny do podrobienia, a zarazem, jeśli spojrzeć na jego bibliografię, wykuwający się przez wiele lat Bernhardowsko-Beckettowski, by poszukać upraszczających skojarzeń, z domieszką Tadeusza Różewicza i Jona Fossego.