Paolo Sorrentino konsekwentnie drąży w swoim kinie dwa tematy. Jeden to uchwycenie piękna w brzydocie starości („Wielkie piękno”, „Młodość”), a drugi to wiwisekcja politycznej władzy („Boski”, „Oni”, serial „Młody papież”). Między nimi rozpościera się coraz mocniej opowieść o Neapolu, który ukształtował życiowo i artystycznie Sorrentino. W jego ostatnim dziele, autobiograficznym „To była ręka Boga” (2021), kierował kamerę na swoją młodość i rodzącą się w nim miłość do X muzy. Teraz za to jego muzą jest wychodząca z morza Partenope (debiutująca, zjawiskowa Celeste Dalla Porta), nosząca imię po starożytnej nazwie Neapolu. A może jest ona samym miastem? Pięknem i zarazem brzydotą leżącą pod złowieszczo mruczącym Wezuwiuszem? Miastem, które się ogląda i potem umiera, o czym pisał Goethe.