To będzie głosowanie historyczne z czysto historycznych powodów. Od 1990 r. to wybory prezydenckie definiowały scenę polityczną, kreowały nowe podziały. W dodatku prawie za każdym razem dochodziło do niespodzianki. Były nią albo kolejność, w której kandydaci dobiegli do mety w pierwszej turze, albo dobry wynik kogoś, kto wprawdzie nie przechodził do drugiej tury, ale wpływał na jej wynik.
Czytaj więcej
Ochrona klimatu za każdą cenę, otwieranie serc dla imigrantów, a granic dla produktów z importu, skupianie się na prawach mniejszości i ignorowanie obaw przywiązanych do tradycji mas. Społeczne zmiany miały zmierzać w jednym kierunku. Koniec ćwierćwiecza, w którego ostatni rok właśnie wchodzimy, przynosi tu jednak wielką niespodziankę.
Jak Tusk przegrał wybory prezydenckie z Kaczyńskim? Zdecydował ten trzeci
Historyczne jest więc przede wszystkim to, że po raz drugi od początku III RP urzędujący prezydent po dwóch pełnych kadencjach nie może startować. Zdarzyło się tak 20 lat temu. Na początku 2005 r. wydawało się, że jesienią zmierzą się ze sobą Donald Tusk i Włodzimierz Cimoszewicz, ale ten drugi został wyeliminowany z kampanii. Pierwszą turę wygrał z niewielką przewagą Tusk, w drugiej zmierzył się z Lechem Kaczyńskim. O tym, kto został prezydentem, rozstrzygnął jednak ten trzeci, czyli kandydat protestu Andrzej Lepper, który zdobył 15 proc. głosów. Przed drugą turą poparł Kaczyńskiego, co przeważyło szalę. To zaś ostatecznie przesunęło PiS z miejsca w centrum, tuż obok PO, w kierunku ludowym, a Platformę zbliżyło do postkomunistycznego establishmentu.
Zresztą sama Platforma powstała dzięki wyborom prezydenckim. Te z 2000 r. były dotąd jedynymi, które rozstrzygnęły się w pierwszej turze, i doszło wtedy do fascynującego przetasowania. Wygrał zgodnie z przewidywaniami Aleksander Kwaśniewski, ale szef rządzącej wówczas AWS zajął dopiero trzecie miejsce. Wyprzedził go Andrzej Olechowski, który na fali swej popularności założył później z Tuskiem i Maciejem Płażyńskim PO.