Michał Szułdrzyński: „Ten trzeci” w wyborach decyduje o nowym prezydencie. Kto nim będzie?

Jeśli znów mamy kampanię wyborczą, to codziennie będziemy słyszeć, że czekają nas najważniejsze wybory w polskiej historii. I to prawda, będą bardzo ważne, ale nie z powodów, które nam podają liderzy największych partii.

Publikacja: 17.01.2025 06:50

Szymon Hołownia, Sławomir Mentzen i Krzysztof Stanowski

Szymon Hołownia, Sławomir Mentzen i Krzysztof Stanowski

Foto: PAP/ Tomasz Gzell, Przemysław Piątkowski, FOTON/PAP

To będzie głosowanie historyczne z czysto historycznych powodów. Od 1990 r. to wybory prezydenckie definiowały scenę polityczną, kreowały nowe podziały. W dodatku prawie za każdym razem dochodziło do niespodzianki. Były nią albo kolejność, w której kandydaci dobiegli do mety w pierwszej turze, albo dobry wynik kogoś, kto wprawdzie nie przechodził do drugiej tury, ale wpływał na jej wynik.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Donald Tusk mówi to, o czym niedawno nie było wolno nawet pomyśleć

Jak Tusk przegrał wybory prezydenckie z Kaczyńskim? Zdecydował ten trzeci

Historyczne jest więc przede wszystkim to, że po raz drugi od początku III RP urzędujący prezydent po dwóch pełnych kadencjach nie może startować. Zdarzyło się tak 20 lat temu. Na początku 2005 r. wydawało się, że jesienią zmierzą się ze sobą Donald Tusk i Włodzimierz Cimoszewicz, ale ten drugi został wyeliminowany z kampanii. Pierwszą turę wygrał z niewielką przewagą Tusk, w drugiej zmierzył się z Lechem Kaczyńskim. O tym, kto został prezydentem, rozstrzygnął jednak ten trzeci, czyli kandydat protestu Andrzej Lepper, który zdobył 15 proc. głosów. Przed drugą turą poparł Kaczyńskiego, co przeważyło szalę. To zaś ostatecznie przesunęło PiS z miejsca w centrum, tuż obok PO, w kierunku ludowym, a Platformę zbliżyło do postkomunistycznego establishmentu.

Zresztą sama Platforma powstała dzięki wyborom prezydenckim. Te z 2000 r. były dotąd jedynymi, które rozstrzygnęły się w pierwszej turze, i doszło wtedy do fascynującego przetasowania. Wygrał zgodnie z przewidywaniami Aleksander Kwaśniewski, ale szef rządzącej wówczas AWS zajął dopiero trzecie miejsce. Wyprzedził go Andrzej Olechowski, który na fali swej popularności założył później z Tuskiem i Maciejem Płażyńskim PO.

Dlatego w najbliższych wyborach również niezwykle ważne będzie, kto stanie się „tym trzecim”. Kto będzie kandydatem buntu, sprzeciwu wobec systemu. Hołownia ma na to małe szanse. A Sławomir Mentzen? Może ktoś z zewnątrz, np. Krzysztof Stanowski, albo jakiś generał?

W 2015 r. pierwszą turę ku wielkiemu zaskoczeniu wygrał Andrzej Duda, przeganiając o 1 pkt proc. urzędującego wówczas prezydenta Bronisława Komorowskiego. Równie wielką sensacją był wynik Pawła Kukiza, który dostał ponad 20 proc. – 3 mln głosów. I to właśnie dzięki ich poparciu w drugiej turze – wielu z nich w ogóle nie poszłoby głosować, gdyby nie Kukiz – Duda został prezydentem, torując drogę do zwycięstwa PiS i trwającej następne osiem lat dominacji tej partii.

W 1990 r. bój miał się rozegrać między Lechem Wałęsą a Tadeuszem Mazowieckim jako kulminacja „wojny na górze”. Do drugiej tury wszedł jednak Stan Tymiński, sprawiając, że nawet najzacieklejsi wrogowie zagłosowali na Wałęsę, który wygrał z rekordową w historii przewagą, dostając 75 proc. głosów.

Z kolei wybory w 2010 i 2020 r. były do siebie podobne, bo potwierdziły dominację partii rządzących. Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego po katastrofie smoleńskiej utrwaliło na kolejne pięć lat dominację PO i zapobiegło szybszej erozji tamtej władzy, a w 2020 r. Duda wygrał dzięki wydatnej pomocy całego aparatu państwa. Pięć lat temu dzięki trzeciemu miejscu w wyborach prezydenckich do polityki wszedł jednak Szymon Hołownia, bez którego w 2023 r. Donald Tusk nie zdobyłby większości, by odsunąć PiS od władzy i zbudować w Sejmie stabilną większość.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji

Szymon Hołownia? Sławomir Mentzen? Krzysztof Stanowski? Kto zdecyduje o wyniku wyborów prezydenckich 2025? 

Dlatego w najbliższych wyborach również niezwykle ważne będzie, kto stanie się „tym trzecim”. Kto będzie kandydatem buntu, sprzeciwu wobec systemu. Hołownia ma na to małe szanse. A Sławomir Mentzen? Może ktoś z zewnątrz, np. Krzysztof Stanowski, albo jakiś generał?

Gdyby kandydat PiS lub PO nie wszedł do drugiej tury, pojawiłaby się szansa na rozbicie duopolu Tuska i Kaczyńskiego. Jeśli jednak kandydaci największych partii wejdą do drugiej tury, o tym, kto zostanie prezydentem, zdecyduje nie tylko to, który zrobi lepszą kampanię, ale też to, kto będzie na miejscu trzecim i czy ta osoba będzie bardziej mobilizowała wyborców z prawej, czy lewej strony. Dlatego, owszem, będzie to historyczny bój.

To będzie głosowanie historyczne z czysto historycznych powodów. Od 1990 r. to wybory prezydenckie definiowały scenę polityczną, kreowały nowe podziały. W dodatku prawie za każdym razem dochodziło do niespodzianki. Były nią albo kolejność, w której kandydaci dobiegli do mety w pierwszej turze, albo dobry wynik kogoś, kto wprawdzie nie przechodził do drugiej tury, ale wpływał na jej wynik.

Jak Tusk przegrał wybory prezydenckie z Kaczyńskim? Zdecydował ten trzeci

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem
Plus Minus
„Sniper Elite: Resistance”: Strzelec we francuskiej winnicy