Minął prawie rok od wyborów, które odsunęły Prawo i Sprawiedliwość od władzy. Czy widać na scenie politycznej miejsce dla bliskiego panu ewolucyjnego konserwatyzmu, który opisał pan w swojej nowej książce „Jak zatrzymać koniec świata. Rozmowy o religii, prawie i polityce”, a który ani nie mieści się w PiS, ani nie jest główną tożsamością koalicji rządzącej?
Powiedzmy może najpierw, czym ten „ewolucyjny konserwatyzm” jest. To przekonanie, że tradycja nie jest cała źródłem zła i opresji, ale że jest cenna jako źródło zbiorowej mądrości. Zmiana jest możliwa, ale wymaga rozwagi, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Innymi słowy, tradycja to nie tylko dyskryminacja kobiet i niewolnictwo, ale także źródło wiedzy o tym jak żyć dla człowieka, który w czasie swojego dość krótkiego życia ma zbyt mało czasu, by tę wiedzę samodzielnie wypracować.