Kolejny konflikt bez dobrego rozwiązania. Współczesny węzeł gordyjski. Na dodatek utopiony w rozgrzanych do białości emocjach. Wojna w Strefie Gazy. Bez wątpienia racje w tej sprawie są podzielone. O ile jednak w październiku 2023 r., po bestialskiej akcji Hamasu, wstrząśnięta światowa opinia stała twardo po stronie Izraela, o tyle po niemal dziewięciu miesiącach z tej powszechnej emocji został tylko popiół. Mimo starań izraelskiej machiny propagandowej wsparcie dla walczącej w Strefie Gazy izraelskiej armii jest równe zeru. Natomiast cały niemal świat solidarnie opowiada się za przerwaniem izraelskiej ofensywy i oskarża żydowskie państwo o skrajny antyhumanitaryzm na pograniczu ludobójstwa. To ciężki zarzut i pewnie postawiony zbyt pochopnie. Niemniej właśnie tak się dziś reaguje na przekaz medialny. Gdy w internecie widzi się uzbrojonego po zęby żołnierza oddziałów specjalnych i broczące krwią dziecko, trudno mieć problem z wyborem strony konfliktu. Cyniczni i krwiożerczy liderzy Hamasu sprawnie się kryją w cieniu takiej narracji. Przeciw Izraelowi protestuje na Zachodzie nie tylko lewica i młodzież. Także grupy religijne, organizacje społeczne, a nawet prawica. Ile w tym wpompowanych przez wrogów Izraela pieniędzy, ile szczerych emocji? Trudno powiedzieć. Ale nawet jeśli to emocje sterowane, trudno im odmówić autentyczności.
Czytaj więcej
Siewcom burzy, jak Putin, musimy pokazać, że Europa wciąż jest silna. Że potrafi odsłonić kły, ki...
Protest studentów Uniwersytetu Warszawskiego ws. wojny w Strefie Gazy
W szczególności dotyczy to strajków na wyższych uczelniach, także w Polsce. Na Uniwersytecie Warszawskim strajk solidarnościowy z Palestyńczykami wiąże się z okupacją jednego z budynków na kampusie głównym. Sprawa przybiera coraz bardziej brutalny obrót. Trwa konfrontacja z władzami uczelni. Wzywano nawet policję. A między protestującymi i przedstawicielami rektora mediowali posłowie lewicy. Chwała im za to, ale czy podejmując się reprezentacji strajkujących, zapoznali się z ich postulatami? Nie wiem. Mogliby zmienić zdanie. Zadałem sobie trud, by je przeczytać. Otóż strajkujący domagają się: „Publicznego, stanowczego i jednoznacznego potępienia ataku Izraela na Strefę Gazy oraz okupacji Palestyny. Zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi oraz innymi organizacjami i firmami, które są związane z okupacją Palestyny i trwającym w Strefie Gazy ludobójstwem; bojkotu izraelskich instytucji na szczeblu krajowym i międzynarodowym do czasu zakończenia okupacji i uznania prawa do powrotu dla przymusowo przesiedlonych Palestyńczyków, do państwowości oraz równości. Udostępnienia informacji o tym, z jakimi podmiotami tego typu UW prowadzi współpracę i w jakim zakresie”.
Czy ktoś z protestujących przepracował ten temat? Bo moralna słuszność protestu to jedno. Drugie to przytomne postrzeganie świata. Oba się liczą. Zauważanie tylko jednego to ślepota.
Czy to apel do władz uczelni, czy raczej do polskiego państwa? To pierwsza, godna zastanowienia sprawa. Ostatni postulat bez wątpienia dotyczy uczelni, ale dwa poprzednie to czysta polityka. Uniwersytety na całym świecie są od zgłębiania i nauczania prawdy, a nie od strzelistych aktów politycznych. Od tego są instytucje polityki. Partie, organy przedstawicielskie, rząd, głowa państwa. To oni winni być adresatami i potencjalnymi wykonawcami takich postulatów. I to do protestów u ich wrót namawiam. Bo okupacja budynków na uniwersyteckim kampusie to jednak w jakiś sposób pójście na łatwiznę.