Przemiły pan zaczepił mnie na korytarzu i polemicznie – choć w przyjaznym tonie – odniósł się do któregoś z moich tekstów. Był wtedy naszym korespondentem w Australii. Redakcyjne koleżanki wspominają też taniec z ujmującym mężczyzną z antypodów na balu „Rzeczpospolitej". Później zaczął pisać teksty publicystyczne, zupełnie porządne analizy, z którymi można się było zgadzać albo nie, ale język używany przez autora był spokojny i pełen kultury.
Przypominam o tym dlatego, że publicysta, o którym napisałem wyżej, już nie żyje. To znaczy Wojciech Sadurski żyje i życzę mu, aby w dobrym zdrowiu dożył sędziwego wieku, ale zmarł jako subtelny analityk rzeczywistości. Popełnił samobójstwo. Czytając jego dzisiejsze teksty, można mieć wrażenie, że podszywa się pod Sadurskiego jakiś internetowy pałkarz rzucający obrzydliwe obelgi na ludzi, którzy mają inne poglądy niż on.
Jestem zwolennikiem ostrych komentarzy i nie mam pretensji, gdy autor jest krytyczny wobec ludzi, z którymi się nie zgadza – to zbójeckie prawo publicysty. Ale gdy zamiast agresywnych nawet argumentów zaczynają się pojawiać tylko wyzwiska, granica zostaje przekroczona.
U prof. Sadurskiego tą granicą było wytoczenie wojenki Piotrowi Zarembie, w przeszłości publicyście m.in. „Rzeczpospolitej", „Dziennika", „Życia Warszawy", „Życia" oraz tygodników „Uważam Rze" i „wSieci". Zarembę uważam za jednego z najwybitniejszych – jeśli nie najwybitniejszego – publicystów III RP. Jest znawcą nie tylko polskiej polityki, ale też historii współczesnej Ameryki i koneserem licznych dziedzin kultury. Jak każdy ma swoje wady i własne poglądy. Ale jego atutem była zawsze precyzja wywodu i niezależność myślenia, jaką coraz trudniej znaleźć we współczesnych mediach.
Nie jesteśmy przyjaciółmi, ostatnio pewnie częściej zdarzało nam się spierać, niż zgadzać. Ale niedawne powołanie Zaremby na wiceszefa TVP Kultura uważam za decyzję zrozumiałą. Jeśli szukać wśród dziennikarzy o konserwatywnej wrażliwości kogoś dobrze przygotowanego do pracy na tym stanowisku (a szukać należało, bo publiczne media potrzebują równowagi), to Piotr powinien być na samym szczycie tej listy.