Reklama

Zróbmy sobie referendum

Referenda. Chociaż nikt nie lubi w Polsce na nie chodzić, wszyscy lubią o nich mówić. A nawet nimi grozić.

Aktualizacja: 29.01.2016 17:26 Publikacja: 28.01.2016 13:06

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Dariusz Golik

We wrześniu 2015 r. przy ożywionej dyskusji dotyczącej okręgów jednomandatowych, wzajemnych oskarżeniach o niewłaściwe finansowanie partii politycznych i ogólnej niechęci do podatków jako takich na referendum udało się mniej niż 8 proc. uprawnionych do głosowania.

Teraz czytam, że znów mówi się o referendach. Wszystkie pomysły – dotyczące czy to przedterminowych wyborów (nasuwa się zatem pytanie, po co robić wybory terminowe), czy to Trybunału Konstytucyjnego – mogą tylko utrwalić podział, który istnieje w społeczeństwie. Świadomie piszę podział, a nie podziały, bo wypowiedzi publiczne wskazują, że Polska coraz bardziej dzieli się na dwa politycznie wrogie i obce sobie obozy. Oczywiście przesadzam, że Polska, bo chodzi o niewielki promil społeczeństwa, ale jest to promil widoczny i oczywiście wpływowy. Podziały polityczne są, niestety, bardzo przewidywalne i monotonne, i wiadomo zazwyczaj, że np. ktoś, kto poszedł na manifestację KOD, będzie popierał politykę „gender", nawet jeśli nie wiadomo, co to jest, a działacz PiS będzie przeciw.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Reportaż o ostatnich chrześcijanach w Strefie Gazy
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Reklama
Reklama