Głód mieszkaniowy wraca do nas jak bumerang. Już w 1918 r. brak mieszkań stał się jedną z głównych sił napędowych rozwoju budownictwa modernistycznego, opartego na zasadzie: szybko, dużo i tanio. Ponownie, po II wojnie światowej, ta reguła wydawała się szczególnie przydatna, a polscy architekci dążyli do odpowiedzi na funkcjonalistyczną ideę „mieszkania minimum”: bardzo małego, ale użytkowego.
Czy współczesna patodeweloperka jest po prostu kontynuacją procesu z początku XX w., a dostęp do mieszkań jest dziś problemem? Jeśli tak, to czy pogłębia to nierówności wśród młodych? Polskie i międzynarodowe dane statystyczne obrazują skalę tego problemu.