Rozumiem Scrutona piszącego z lekką trwogą o ojkofobii na początku XXI wieku w wielojęzycznej i wieloetnicznej Wielkiej Brytanii. Cóż, jego ojczyzna, w większym pewnie stopniu od zdecydowanej większości krajów Europy, musiała w poprzednim wieku mierzyć się zarówno z etnicznym dziedzictwem wieków kolonializmu, jak i tragicznym żniwem dwóch wojen i licznymi rewolucjami, w tym obyczajową lat 60. Na dodatek Wielka Brytania, pozornie pozostając konserwatywną monarchią, zdążyła się zachłysnąć lewicowością i zbudowała jeden z najbardziej rozwiniętych systemów socjalnych, który z jednej strony neutralizował napięcia dynamicznie zmieniającego się społeczeństwa, z drugiej przyciągał fale uchodźców z całego Commonwealthu.