Można oczywiście odrzucać monarchię jako zjawisko całkowicie nieprzystawalne do naszej epoki, drogie i bezużyteczne, ale nie można odmówić jej historycznej ciągłości. Z jakąś tropicielską pasją oglądam historyczne koronacje. Oglądałam koronacje Edwarda VII, jego syna króla Jerzego VI, królowej Elżbiety II i wreszcie króla Karola III. Porównywanie tych koronacji, a zwłaszcza ich bohaterów, to dokument nie tylko ceremonii, ale ewolucja zachowań koronowanych. To także historia sposobu rejestracji i pozycji kamer w katedrze.
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.