Kobieta stoi nieruchomo, wstrzymując oddech, podczas gdy młoda służąca zaciska na niej gorset. Mierzy talię: 44 centymetry. Sisi jest niezadowolona. Każe zawołać inną dziewczynę, krzepką Lotti. Tylko ona potrafi naciągnąć gorset jeszcze mocniej. Przy śniadaniu majordomus zapoznaje Sisi z planem wizyty w wiedeńskim Muzeum Narodowym. Tam, po chóralnie wykonanej pieśni powitalnej, cesarzowa usłyszy: „Co za zaszczyt, Wasza Wysokość. Żona czytała, że ma pani problemy z wagą. Przeklęte tabloidy”. A zaraz potem drugi witający cesarską parę doda kolejny przytyk: „Jako miłośnik sztuki znam panią z portretów. Na szczęście jest ich dużo. Tu, w Wiedniu, nie mamy pewności, czy pani istnieje”. To uszczypliwość do licznych podróży cesarzowej, zwłaszcza na Węgry. Kobieta wysłucha wszystkiego ze sztucznym uśmiechem. Co jej pozostaje? Zemdleć. W końcu nie jest to takie trudne. Wystarczy zamknąć oczy i osunąć się na ziemię.
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.