Starszy to XVI-wieczny pejzażysta, najwspanialszy holenderski malarz renesansu. Chłopski Breugel, mówiono o nim, bo często to niezbyt urodziwi wieśniacy miast pięknych dam i przystojnych arystokratów byli bohaterami jego płócien. Synalka zwano z kolei Breuglem Piekielnym, bo często malował diabelskie płomienie. I choć utalentowany był wielce, to dziś zainteresuje nas ojciec, a właściwie tylko jedno z jego dzieł.
Odziany w czerwoną sukmanę chłop orze pole. Nie widać, by się męczył, odwrócony zadem koń posłusznie ciągnie pług. Niżej, na wzgórzu opadającym w stronę morza pasterz pasie swe owce. Na brzegu stoi rybak zarzucający sieci, nie zwraca uwagi na płynący nieopodal żaglowiec. I to w zasadzie koniec, wszyscy zajęci swymi sprawami nie dostrzegają innych. A, bym zapomniał o tytułowym, tonącym bohaterze, w zasadzie widzimy tylko jego nogi – jedna zadarta w górę, druga już na wodzie. To ostatnia chwila, bo za moment cała postać zniknie w morskiej toni. To Ikar, oglądamy wszak „Pejzaż z upadkiem Ikara”. Nikt go nie dostrzega, nie burzy to sielanki i kiedy to sobie uświadamiamy, budzi to nasze przerażenie. Dzieje się historia? Sorry, ale chłop musi zaorać.