Znowu słychać głosy, że tam, gdzie obowiązuje pluralizm, nie ma mowy o dominacji jednej opcji światopoglądowej.
Właśnie, to znamienne, że religia w naszych czasach sprowadzona jest do kategorii światopoglądu. Doskonałą ilustracją takiego stanu rzeczy jest Facebook. Zakładając w tym serwisie społecznościowym profil, użytkownik trafia na zakładkę Informacje, gdzie może podać – choć nie musi – takie swoje dane, jak data urodzenia, wykształcenie czy właśnie... poglądy religijne.
Wiele osób z dumą więc przyznaje się na Facebooku do swojego wyznania. Ale zdarzają się i ludzie, którzy kpią sobie z samego faktu, że religia jest w taki sposób degradowana. Tak, degradowana, bo chodzi o coś znacznie poważniejszego niż wybór takiego czy innego światopoglądu.
Przypomina mi się tu tytułowy bohater filmowej komedii „Forrest Gump", który zwykł mawiać, że życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci się trafi. Jednemu człowiekowi zatem trafi się być katolikiem, drugiemu – muzułmaninem, trzeciemu – ateistą, a czwartemu – wyznawcą kultu Lucyfera. W pluralistycznym społeczeństwie dla każdego z nich musi się znaleźć miejsce i żaden nie może czuć się dyskryminowany, nieprawdaż?
Zanim odpowiem na to pytanie, przywołam esej słoweńskiego filozofa – można byłoby go określić wręcz mianem celebryty współczesnego marksizmu – Slavoja Žižka „Prawdziwa hollywoodzka lewica". W tekście tym autor zauważył, że prawdziwa wolność nie polega na dokonywaniu wyboru, który w każdym przypadku jest bezpieczny – tak jak się wybiera między ciastkami o różnych smakach – lecz na mierzeniu się całym sobą z kwestią życia i śmierci. Jako przykład Žižek podaje sytuację obrony ojczyzny, kiedy w obliczu obcej okupacji przywódca ruchu oporu, wzywając swoich rodaków do stawienia czoła wrogowi, nie woła przecież jednocześnie do nich: jesteście wolni, możecie sobie wybierać, jak się w takich okolicznościach zachować.