Od kiedy w 2008 roku Rada Miasta Stołecznego Warszawy przyjęła uchwałę reaktywującą przedwojenną nagrodę, laur za całokształt twórczości przyznawano wyłącznie twórcom znakomitym i zasłużonym, między innymi Tadeuszowi Konwickiemu, Józefowi Henowi, Januszowi Tazbirowi i Markowi Nowakowskiemu. Wyróżnienie dla Eustachego Rylskiego winno cieszyć szczególnie: trafia do twórcy niedocenianego i pomijanego przez literackie gremia (z wyjątkiem Nagrody im. Józefa Mackiewicza przyznanej za „Człowieka w cieniu" w 2005 roku), traktującego literaturę z rzadkimi w dzisiejszych czasach powagą i pietyzmem, a przy tym publikującego tylko wtedy – rzecz już niemal niespotykana – gdy ma coś do opowiedzenia.
Rylski jest pisarzem niedzisiejszym w najlepszym tego słowa znaczeniu. Inspiracje czerpie głównie z wysokiej moderny, przez co zresztą krytycy często zarzucali jego wysmakowanej prozie koturnowość i wtórność. Niesłusznie, ponieważ pisarz – co pokazał choćby w „Obok Julii" czy polifonicznej książce „Na grobli" – potrafi bez trudu operować w różnych rejestrach językowych i choć nietrudno doszukać się jego modernistycznych inspiracji, to ani ich nie ukrywa, ani nie wpływają one na rangę jego pisanych wspaniałą, niezwykle bogatą polszczyzną utworów.
W dziełach Rylskiego pobrzmiewają echa nowoczesnej, mierzącej się poprzez historię z teraźniejszością i ponadczasowymi problemami moralnymi polskiej powieści historycznej, szczególnie tej spod znaku Władysława Terleckiego i Teodora Parnickiego. Ale największy dług autor „Warunku" zaciągnął niewątpliwie u Jarosława Iwaszkiewicza, i to wcale nie u tego Iwaszkiewicza, którego jako pisarza historycznego kojarzymy z „Czerwonymi tarczami", ale tego, który mierzy się z problemami natury moralnej i konfrontuje metafizykę z ułomną fizycznością. Widać to nie tylko w dramacie „Chłodna jesień" czy w późniejszej o 20 lat powieści „Na grobli", gdzie główny bohater wzorowany jest w dużej mierze na autorze „Panien z Wilka", lecz przede wszystkim w tematyce i narracji.
Rylski do doskonałości doprowadził bowiem często wykorzystywaną przez Iwaszkiewicza, a mało popularną w literaturze polskiej formę, którą Anglosasi nazywają „novella", a my moglibyśmy określić jako długie opowiadanie. Takimi właśnie novellami były składające się na debiutancki dyptyk opowiadania „Stankiewicz. Powrót" z 1984 roku czy teksty, które ukazały się po powrocie Rylskiego do pisania: „Człowiek w cieniu" i „Warunek". Innym iwaszkiewiczowskim rysem u Rylskiego jest pociąg do Wschodu, z tym że w przypadku autora „Na grobli" przejawia się on przede wszystkim w fascynacji literaturą rosyjską i – by tak rzec – „czastuszkową" kulturą, co widać było szczególnie w zbiorze esejów „Po śniadaniu", ale i w „Człowieku w cieniu", gdzie bohaterem jest notariusz Rański – wnuk generała „białych", syn rozkochanej w Czechowie Rosjanki.
Warszawskość Rylskiego w pierwszej chwili nie rzuca się w oczy, ale trudno sobie wyobrazić jego prozę bez stolicy jako podstawowego punktu odniesienia na mapie wyobraźni i literatury. Weźmy „Obok Julii" – owszem, nie jest to powieść stricte warszawska, ale nie byłoby jej ani bez bohatera literackiej młodości Rylskiego Ernesta Hemingwaya, ani bez Marka Hłaski i jego na wskroś stołecznej „Bazy Sokołowskiej", dla której „Obok Julii" jest niewypowiedzianym hołdem. Także „Na grobli" odsyła nas do podwarszawskiego Stawiska Iwaszkiewiczów. Najbardziej warszawską książką w dorobku Rylskiego jest jednak bez wątpienia „Człowiek w cieniu", którą autor „Stankiewicza. Powrotu" napisał zresztą po przeprowadzce ze stolicy do Chotomowa. W „Człowieku" otrzymaliśmy nie tylko nieszablonowe ujęcie Warszawy lat 20. (z perspektywy środowiska rosyjskich emigrantów), lecz i jeden z ciekawszych obrazów początków polskiego kapitalizmu po roku 1989. Rylskiemu udało się przy tym pożenić kryminał z powieścią historyczną i – kolejny ważny rys jego twórczości, najlepiej znany z „Warunku" – z psychologiczną grą, którą toczą między sobą protagonista z antagonistą.