Zainteresowało mnie to, bo gdy oglądam telewizję głównego nurtu (przed wyborami główny nurt był tam, gdzie rząd, teraz – dla równowagi – jest tam, gdzie opozycja), to mam wrażenie, że wszyscy poważni ludzie od jesieni ubiegłego roku stali się raczej internacjonalistami, wielbicielami brukselskiej centrali i bezkrytycznymi obrońcami liberalnej demokracji. Trochę inaczej rzeczywistość, rzecz jasna, wygląda z punktu widzenia telewizji publicznej, ale i tu nie dostrzegam śladów nacjonalizmu.
A skoro tak, to ciekaw byłem, w jaki sposób znana pracownia badań społecznych mogła dojść do wniosku, że (zacytujmy jeden z portali) „nacjonalizm jest w Polsce coraz silniejszy". Jakie pytania zadano? Jakich narzędzi socjologicznych użyto? Jakie poglądy zaczęli wyznawać Polacy, że stwierdzono, iż w kraju narasta nacjonalizm?
Odpowiedź okazała się bardzo prosta. Owa pracownia nawet nie usiłowała się dowiedzieć, czy Polacy stają się nacjonalistami. Ustaliła jedynie, że coraz więcej spośród ankietowanych UWAŻA, iż w Polsce narasta nacjonalizm. Zbadano subiektywne odczucia tysiąca osób, spośród których 550 odpowiedziało „tak" lub „raczej tak" na pytanie o to, czy obecnie zauważa w Polsce nasilenie postaw nacjonalistycznych.
Wyniki tego sondażu nic nam na temat narastania nacjonalizmu w Polsce nie mówią, informują raczej, że ktoś usiłuje wywołać taką psychozę i ponad połowa badanych daje się na to nabrać. Ponadto wspomniany sondaż wydaje się elementem pewnego planu (niedowiarków niechętnych teoriom spiskowym odsyłam do wywiadu z płk. prof. Markiem Wrzoskiem >P4).
Przypomnijmy sekwencję wydarzeń. Oto na pierwszej stronie wysokonakładowej gazety pojawia się informacja o jakimś wybryku grupki gówniarzy uważających się za narodowców. Grupka jest niewielka, ale niesie wielkie flagi z groźnie wyglądającymi symbolami i skanduje niemądre hasła. Natomiast tekst w gazecie jest obszerny, z ogromnym zdjęciem eksponującym ogolone głowy młodych ludzi i mocnymi komentarzami ostrzegającymi przed nacjonalizmem.