Reklama

Książki listopada

Aktualizacja: 20.12.2016 07:18 Publikacja: 15.12.2016 15:39

Foto: Rzeczpospolita

1. „Harry Potter i przeklęte dziecko" trójcy autorów, którą tworzą Joanne K. Rowling, John Tiffany i Jack Thorne (Media Rodzina), wieńczy dzieło, choć trudno być w pełni przekonanym, że to już definitywny koniec. W każdym razie zdumiewają informacje o wyeliminowaniu Harry'ego z listy lektur szkolnych. To wprawdzie nie moja bajka, ale już klasyka!

2. „Lampiony" Katarzyny Bondy (Muza) to przedostatnia część cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej". Ozdoba nadmorskiej policji tym razem wysłana zostaje do Łodzi, gdzie dzieją się tajemnicze a groźne rzeczy, mnożą wybuchy i podpalenia. Najciekawsza w całej książce jest prezentacja miasta, które autorka wyraźnie lubi, podoba się jej, a tego już w żaden sposób nie mogę zrozumieć.

3. W „Dam radę. Ostatniej rozmowie" ks. Jana Kaczkowskiego i Joanny Podsadeckiej (WAM) zmarły w marcu kapłan mówi: „Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się skarżył, że był biedny, całe życie musiał tyrać albo nie pojechał na Seszele. Ale wielokrotnie widziałem żal z powodu głupio zerwanych relacji. Tego, że się nie zdążył przytulić syna czy córki. Że się nie zawalczyło o małżeństwo, gdy się zaczynało walić. I że się rozpadła rodzina. Relacje rodzinne, przyjacielskie są życiodajne. Wysiłek, który włożymy w budowanie dojrzałych związków międzyludzkich, ochroni nas przed grubszymi moralnymi upadkami. Często jako pokutę polecam ludziom, żeby wyobrazili sobie twarz bliskiej im osoby i pomodlili się za nią tak bardzo, jakby chcieli ją przytulić".

4. „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie. Część druga" Jerzego Zięby (Egida Halina Kostka) to kontynuacja książki sprzedanej w ponadmilionowym nakładzie. Autor jeszcze bardziej niż w części poprzedniej skupia się na zagadnieniach dotyczących tłuszczów zwierzęcych i choroby wieńcowej serca. Twierdzi też, że zarówno pacjenci, jak i lekarze są od lat oszukiwani przez przemysł farmaceutyczny w kwestii cholesterolu.

5. „Światło między oceanami" (wydanie filmowe) M.L. Stedman (Albatros) – wyciskacz łez australijskiej pisarki, który doczekał się już ekranizacji. Tu latarnik ze swoją żoną wychowują dziecko uratowane z dryfującej łodzi, z czego wynikają dla nich potężne problemy. W polskim „Latarniku" Stawiński ma zupełnie inne kłopoty, za sprawą „Pana Tadeusza" zresztą. Zasadnicza różnica.

Reklama
Reklama

6. „Król" to udana powieść Szczepana Twardocha (Wydawnictwo Literackie), tyle że jej warszawskość zmieszana z żydowskością wydaje się nadto egzotyczna. Te dwa światy, wbrew temu, co się dziś opowiada i do czego Twardoch przykłada rękę, nie przenikały się, a jeśli już, to w znikomym stopniu. Może trzeba było napisać dwie różne książki?

7. „Magiczne drzewo. Inwazja" Andrzej Maleszka (Znak) – ósmy tom cyklu, stawiający ze wszech miar zasadnicze pytanie: co zrobić w obliczu sytuacji, gdy na Ziemię przybywają Ogromni?

8. „Niepokorni" Vincenta V. Severskiego (Czarna Owca) to kontynuacja trylogii, na którą złożyli się: „Nielegalni", „Niewierni" i „Nieśmiertelni". W dalszej kolejności mogą być: „Niepoprawni", „Nieznośni", „Niezmienni", a jak się autor rozpędzi, to i „Nie do czytania".

9. „Behawiorysta" (Filia) – bodaj 15. książka stachanowca polskiego powieściopisarstwa, niemającego jeszcze 30 lat Remigiusza Mroza. Facet niczym Bóg – kocha trójcę. A to sprokuruje tryptyk z komisarzem Forstem w roli głównej, to znów obsadzi w niej, w innej trylogii, mecenas Chyłkę. Na tym tle „Behawiorysta" wyróżnia się niepowtarzalnością. A jest to thriller z mocnym psychologicznym podłożem, dziejący się w Opolu, rodzinnym mieście autora. Protagonistą jest tym razem prokurator Gerard Edling, a jego przeciwnikiem psychopatyczny Kompozytor, wciągający społeczność internetową w swoisty reality show, w którym głosuje się za tym, kogo z przedstawionej pary zostawić przy życiu, kto zaś ma zginąć. Aż strach pomyśleć, jaką pozycję osiągnie Mróz w okolicach swej 50. powieści.

10. „Nela na kole podbiegunowym" (Burda Książki), ósma książka Neli, najmłodszej podróżniczki świata. Na święta Bożego Narodzenia wybrała odpowiedni kierunek podróży: na Grenlandię, Islandię i do Finlandii. Pakuj się i wyruszamy! – namawia, kusząc poszukiwaniami białego niedźwiedzia, maskonurami i śpiewającymi wielorybami.

11. To spora niespodzianka. Bohaterką swej nowej książki „Szpieg" (Drzewo Babel) Paulo Coelho uczynił sławną Matę Hari, opowiadając jej losy w fikcyjnej korespondencji sławnej kobiety-szpiega z jej adwokatem. Kto wie, czy dla czytelników sceptycznie odnoszących się do autora „Alchemika" nie jest to dobra okazja, by przełamać urazy i sięgnąć po tę – co tu dużo mówić – niekiedy postponowaną prozę.

Reklama
Reklama

12. W „Spójrz na mnie" Nicholasa Sparksa (Albatros) czytamy m.in. o naiwnym poglądzie, któremu hołduje tak wielu z nas, „że dobro zatriumfuje nad złem, że niebezpieczeństwu można zapobiec, że wydarzenia można kontrolować. Że postępowanie według zasad uchroni człowieka przed krzywdą. (...) czy nie tego uczy się dzieci? Spójrz w obie strony, zanim przejdziesz przez jezdnię. Nie wsiadaj do samochodu z nieznajomym. Szoruj zęby. Jedz warzywa. Zapinaj pasy. Lista nie miała końca, lista zasad mających nas chronić.

Ale, jak się przekonał, zasady mogą również być niebezpieczne. Dostosowuje się je do średniej społeczeństwa, nie konkretnych osób, a ponieważ ludzie od dzieciństwa są uczeni akceptowania zasad, ich ślepe przestrzeganie łatwo wchodzi im w krew. Uwierz w system. Łatwiej jest nie martwić się o nieprzewidywalne sytuacje". Dalej jest już bardziej poprawnie. Zdecydowanie bardziej.

13. „Dziewczyna z pociągu" (okładka filmowa) Pauli Hawkins (Świat Książki) to wprawdzie przeceniona, ale nieźle napisana książka. Z fragmentami, które zapamiętuje się po lekturze. Jak ten: „Przy torach leży kupka ubrań. Coś jasnoniebieskiego – koszula? – przemieszanego z brudnobiałym. To pewnie śmieci, część ładunku zrzuconego nielegalnie w karłowatym lasku porastającym nasyp. Albo coś pozostawionego przez torowców, często się tu kręcą. Ale może to być również coś innego. Matka mawiała, że mam zbyt bujną wyobraźnię. Tom też mi to powtarzał. Nic na to nie poradzę: widzę te porzucone łachmany, brudny podkoszulek czy pojedynczy but i od razu myślę o tym drugim, o bucie i stopach, które je nosiły. Szarpnięcie, zgrzyt i przeraźliwy pisk (...). Czytałam gdzieś, że uderzający w człowieka pociąg może zedrzeć z niego ubranie. Śmierć na torach to nic niezwykłego. Podobno umiera tak dwieście, trzysta osób rocznie, a więc co najmniej jeden człowiek co dwa dni. Nie jestem pewna, ilu ginie przypadkowo. Pociąg jedzie powoli i uważnie patrzę, ale nie widzę na ubraniu śladów krwi. Zatrzymujemy się przed semaforem, jak zwykle".

14. „Sekretne życie drzew" Petera Wohllebena (Wydawnictwo Otwarte) pokazuje podobieństwo buków czy grabów do ludzi. Właściwie nie powinno to budzić zdziwienia, przynajmniej co starszych z nas. W końcu pół wieku temu zespół Homo Homini przekonywał, że „drzewa ruszają już w drogę". Dokąd przez ten czas doszły?

15. „Leśna polana" (Znak) Katarzyny Michalak rozpoczyna nowy cykl popularnej autorki z trzema przyjaciółkami na pierwszym planie i starym domem stojącym pośrodku lasu w tle. Co do Gabrysi, Majki i Juli, to „mogły być przez facetów zdradzane i porzucane, mogły ich kochać, by w następnej chwili nienawidzić, mogły raz bujać w obłokach, by niepodziewanie pogrążać się w rozpaczy, mogły być 'do rany przyłóż', a następnego dnia wręcz przeciwnie: nieznośne, że bez kija nie podchodź, ale przyjaciółki stały po ich stronie zawsze, na przekór całemu męskiemu światu, właściwie na przekór całemu światu!". I jakby ich było mało, to obok mamy kolejną historię, tym razem o trzech braciach. Słowem: trzy po trzy.

16. „Hygge. Klucz do szczęścia" (Czarna Owca) Meika Wikinga, dyrektora Instytutu Szczęścia (!) w Kopenhadze wprowadza nas w tajniki tytułowego hygge. A jest to coś, co „jest skromne i niespieszne. To wybór czegoś rustykalnego zamiast nowego, prostego zamiast szykownego i nastrojowego zamiast ekscytującgo. Pod wieloma względami hygge to duński krewny idei prostego życia". Niby nic odkrywczego, ale z duńska brzmi jakoś lepiej, można mieć więc nadzieję, że i w Polsce się przyjmie. Kiedyś.

Reklama
Reklama

17. Typowy cytat z „Dziennika Bridget Jones. Dziecko" Helen Fielding (Zysk i S-ka): „Gdy dotarłam na imprezę, zaraz wpadłam na gromadkę Dętych Mamusiek.

- Wszystkie nianie z Australii zajmują się tylko wysyłaniem esemesów.

- Weź sobie dziewczynę z Europy Wschodniej! Audrona ma dyplom inżynierii lotniczej z Uniwersytetu Budapesztańskiego.

- O, patrzcie, nasza Bridget! – zaszczebiotała Mufti. – Ulubiona matka chrzestna nas wszystkich.

- Ile to już, Bridget? – zapytała Caroline, głaszcząc się po wydatnym ciążowym brzuchu.

Reklama
Reklama

- Czterysta trzydzieści siedem – odpowiedziałam radośnie. – Trzydzieści osiem, jeżeli liczyć ten raz. Och, muszę spadać...

- Wiesz, Bridget, że już pora, żebyś miała własne – powiedziała Woney. – Czas ucieka".

18. „Konan Destylator" Andrzeja Pilipiuka (Fabryka Słów) to już ósma książka o przygodach Jakuba Wędrowycza, odrażającej postaci, która zdobyła serca tak wielu czytelników, że autor – chcąc nie chcąc – musi kontynuować opowieści z tym bimbrownikiem i ordynusem w roli głównej. Tym razem buszuje on po piętnastu (z ogółem szesnastu) opowiadaniach składających się na „Konana Destylatora". Koneserzy serii są zachwyceni, okazjonalni czytelnicy jakby mniej.

19. We wstępie do książki „'Masa' o żołnierzach polskiej mafii" Artura Górskiego i Jarosława „Masy" Sokołowskiego (Prószyński Media), „Masa" snuje refleksje z obejrzanego filmu kryminalnego:

„Opowiadał on o grupie bandytów, którzy uciekli z więzienia. Na wolności czekała na nich gruba robota, zlecona przez bossa rosyjskiej mafii. Dlatego właśnie zdecydowali się na ryzykowny krok, jakim jest zawsze samowolne opuszczenie zakładu karnego.

Reklama
Reklama

Akcja jak akcja, ale moją uwagę przykuła pewna scena. Otóż po ucieczce wychodzi na jaw pewien wstydliwy sekret – jeden z członków grupy odsiadywał wyrok za czyny lubieżne w stosunku do nieletniej. Za kratami nie przyznawał się do tego, zapewniając, że siedzi za charakterne rozboje. Gdy boss uciekinierów dowiaduje się o przeszłości kompana, nawiasem mówiąc, wyjątkowo paskudnego z urody, wyrzuca go z grupy, wcześniej masakrując mu głowę kolbą pistoletu.

Nieszczęśnik leżał na ziemi zalany krwią, a mnie ogarnął śmiech. Naprawdę uważacie, że gangsterzy to ludzie honoru, dla których zasady moralne są świętsze od religii? Że boss wymierzyłby brutalną sprawiedliwość żołnierzowi, który w przeszłości zadał się z dzieckiem? Wierzycie w to, że w grupach przestępczych obowiązuje selekcja pozytywna, dobrzy tak, źli wynocha?

Ja wiem, że widzom się to podoba, bo jeśli robi się z bandyty pozytywnego bohatera, to musi się on odpowiednio zachowywać i mieć określone cechy. Lecz pamiętajmy – to tylko bajki dla naiwnych".

20. „Niebezpieczne kobiety" Patryka Vegi (Wydawnictwo Otwarte) należałoby dać do przeczytania scenarzystom sławnego serialu „M jak miłość". Bo, jak na razie, rozpoczynająca pracę w policji Natalka Mostowiak problemy ma rodem z przedszkola i to, bynajmniej, nie z grupy starszaków.

21. „Słowik" Kristin Hannah (Świat Książki) – powieść o dzielnych kobietach w okupowanej Francji. Jarosław Czechowicz w swojej recenzji nazwał ją „przesłodzoną wojenną bajką". Słusznie.

Reklama
Reklama

22. Na okładce książki „Resortowe dzieci. Politycy" Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza (Fronda) obok zdjęć byłych prezydentów, byłego premiera i byłych ministrów spraw zagranicznych znalazła się mniej znana fotografia, byłego ambasadora RP w Waszyngtonie, Ryszarda Schnepffa, klasycznego „resortowego dziecka". „Jego ojciec Maksymilian był żołnierzem wojskowej bezpieki, matka Alicja – funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a krewny Oswald Sznepf jako sędzia wojskowy wydał co najmniej kilkanaście wyroków śmierci na Żołnierzy Wyklętych".

23. „Nietypowa baba jestem" Anny Seniuk (Znak) jest, niestety, jak najbardziej typową książką celebrycką. Otóż rozmówczynią popularnej autorki jest tu jej córka, Magda Małecka. Tak to sobie pogadać można np. u cioci na imieninach. Niektórzy lubią nawet takie rodzinne pogaduchy. Ale nie ma ich wielu.

24. W „Brudzie" Piotra C. (Novae Res) czytamy: „Nazywają mnie Relu. Lubię bary w hotelach i lotniska. Nie lubię poznawać ludzi. Ludzie są przewartościowani. (...) Jest maj 19.25. Jestem w Koszalinie. Nie lubię Koszalina. (...) Jestem Relu. Lubię whisky, zimną wódkę i zimnego szampana. Lubię dobre jedzenie, lubię rano smażony boczek i świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy, wygodne samochody, kubańskie cygara, dalekie podróże. Nie lubię zupy mlecznej". Dopowiem: Jest grudzień 17.40. Czytam „Brud" Piotra C., autora „Pokolenia Ikea" i „Pokolenia Ikea. Kobiety". Nie lubię tego, co i jak pisze.

25. Jedna ze złotych myśli zaczerpniętych z „Ch...owej Pani Domu" Magdaleny Kostyszyn (Znak): „Wstajesz rano i czujesz się jak gówno, patrzysz w lustro – wyglądasz jak gówno, kładziesz się spać – nadal gówno i tak every kurwa single day". Jakże charakterystyczna subtelność dla zasłużonego, mieniącego się katolickim, wydawcy.

26. W książce „Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość" (WAM) ks. Jan Kaczkowski rozmawiając z Piotrem Żyłką, mówił: „Pacjentom hospicjum i ich rodzinom, którzy boją się psychologa, tłumaczę: on ma narzędzia i pomoże państwu po prostu obsługiwać własne emocje".

27. W książce „Jeszcze jeden oddech" Paul Kalanithi (Wydawnictwo Literackie), zmarły w zeszłym roku na raka neurochirurg dzieli się z czytelnikami obserwacją płynącą i z zawodowych, i osobistych doświadczeń: „Śmierć to sprawa jednorazowa; śmiertelna choroba to proces".

28. „Tajniki DIY z Red Lipstick Monster" Ewy Grzelakowskiej-Kostoglu (Znak) to ponoć najlepsza książka do makijażu. W tej dziedzinie, zdaje się, nie ma książek lepszych i gorszych, są tylko najlepsze. I tak trzymać.

29. „Anioł do wynajęcia" Magdaleny Kordel (Znak) poucza, że herbata cynamonowa przywraca wiarę w ludzi i daje nadzieję. A dodam jeszcze, że nie jest to książka kucharska.

30. „Najlepiej w życiu ma twój kot" (Znak) to potężny zestaw listów Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza (Znak). Listów czułych, tkliwych, serdecznych, często zabawnych, jeszcze częściej błahych. Odbija się w nich jednak epoka, którą coraz gorzej pamiętamy i coraz mniej rozumiemy.

Jak w tym liście pisanym 23 września 1979 roku, a więc u schyłku Gierkowszczyzny, w Zakopanem:

„Najpiękniejszy Kornelu! Jest niedziela, zimnawo i mgliście. W całej Polsce odbywają się jakieś czyny partyjne, na których obecność bezpartyjnych jest (z całym naciskiem) bardzo pożądana. Ja tutaj w czynie eks-partyjnym czytam zaległe 'Dialogi' i numery 'Literatury na Świecie'. W 'Dialogach' najlepsze są felietony Mrożka, a w 'Lit. na Św.' najgorsza jest produkcja piśmiennicza pisarzy iberoamerykańskich. To, co oni teraz wypisują, jest na poziomie dawnego Grzegorza Lasoty, Melanii Kierczyńskiej i wczesnego Brandysa (w najlepszym razie). Poza tym ciągle myślę o tym, co zdarzyło się z Kizią, i żal mi Ciebie, i jej, i siebie. [Zaginiona kotka Kizia znalazła się na balkonie sąsiada, o czym już następnego dnia doniósł w liście Kornel Filipowicz – przyp. K.M.] Wczoraj wyłączyli nam światło podczas filmu science fiction, a przedwczoraj zamiast Flipa i Flapa dali komedyjkę z Barcikowskim na zebraniu. Kornelu, kup sobie na targu jakąś cielęcinę, a w moim Samie jakiś mrożony szpinak itd. Wcale sobie nie życzę, żeby Cię przez czas mojej nieobecności ubyło. Całuję".

—ranking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg, komentarz Krzysztof Masłoń

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Stara-Nowa Pastorałka”: Chrześcijanie mieli poczucie humoru
Plus Minus
„A.I.L.A.”: Strach na miarę człowieka
Plus Minus
„Nowoczesne związki”: To skomplikowane
Plus Minus
„Olbrzymka z wyspy”: Piłat wieczny tułacz
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Michał Zadara: Prawdziwa historia
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama