Usunięcie profilu przywódcy największego światowego mocarstwa z platform umożliwiających mu komunikowanie się z wyborcami powinno stać się momentem przełomowym dla rozwoju serwisów społecznościowych. Po latach afer i rozmów o roli platform internetowych u progu nowej dekady stajemy wobec pilnego wyzwania, które może zadecydować o losie demokracji – nie tylko tej liberalnej. Jeśli w tej dekadzie nie uporządkujemy zasad wypowiedzi i rozprzestrzeniania treści w sieci, to możemy nie mieć już nigdy na to kolejnej szansy. Odpowiedzią nie jest jednak ani pozwolenie platformom na samoregulację, ani zakazanie moderacji, ani jej upaństwowienie, lecz system kontroli i równowagi.