Publiczność jest podzielona na dwie równe części. 50:50 wydaje się być sprawiedliwym vox populi.
Kiedyś nie trzeba było znać łaciny, żeby lekko rzucać zwrotami jak „Homo homini lupus est", a jeśli mogło się komuś pomylić z „Nihil novi sub sole", to można było sprawdzić w „Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem" Władysława Kopalińskiego lub na różowych stronach małego Larousse'a. Dziś okazuje się, że „Homo homini lupus est" jest jeszcze bardziej popularne niż kiedyś, ale nie jako gorzkie filozoficzne stwierdzenie, ale jako „osiągnięcie" i „trofeum" komputerowej gry „Dying Light", w której, o ile cokolwiek zrozumiałam, należy zabijać różne zarażone osobniki dzielące się między innymi na ropuchy, purchawy i „wyjce, czyli dzieci, które padły ofiarą wirusa... Najlepsza metoda na zabicie wyjca to podbiegnięcie do potwora i wciśnięcie klawisza/przycisku interakcji, żeby go »uspokoić«. Alternatywnie możesz też skorzystać z broni palnej czy np. granatów".