Teraz jednak pisanie o tym, a szczególnie o Facebooku, to jak kopanie leżącego. W ostatnich tygodniach nie ma dnia bez newsa o jakichś kontrowersyjnych działaniach firmy Marka Zuckerberga.
Katalizatorem ostatniej rewolucji stała się Francis Haugen, była pracownica zespołu monitorującego wybory w USA, która wyniosła do mediów mnóstwo wewnętrznych dokumentów firmy. Choć na mnie jej rewelacje zrobiły mniejsze wrażenie niż książka dziennikarek „New York Timesa" Sheery Frenkel i Cecili Kang „An Ugly Truth", która ukazała się przed wakacjami. No, ale jak wiadomo, dziś książek nikt nie czyta, wywiady telewizyjne Haugen ogląda się częściej.
Nie można mieć pretensji, że firma dba o interes swoich udziałowców. Takie są prawa kapitalizmu
Facebook znalazł się w takiej defensywie, że ostatnio gruchnęła nawet wieść o tym, że kierownictwo firmy rozważa zmianę nazwy, by uciec do przodu. A ucieczka jest potrzebna, bo w ostatnich miesiącach światło dzienne ujrzało mnóstwo informacji, które ujawniły wewnętrzne sprzeczności ukochanego dziecka Zuckerberga. Jedną z obietnic, które składał Facebook, było otwarcie masom drzwi do debaty publicznej. Zuckerberg zawsze stawał na pozycjach libertariańskich, jeśli idzie o wolność słowa, narażając się nawet na poważną krytykę – np. gdy stwierdził, że sam będąc pochodzenia żydowskiego, będzie bronił prawa negacjonistów do kwestionowania Holokaustu, bo wolność słowa ceni sobie nade wszystko. Jednak okazało się, że firma zupełnie inaczej traktowała VIP-ów, a inaczej zwykłych użytkowników serwisu. Nad wpisami Donalda Trumpa czy innych możnych tego świata debatował zarząd, podczas gdy o skasowaniu wpisu zwykłego Kowalskiego decydował szeregowy moderator. Przy okazji zaś okazało się, że Facebook stał się doskonałym narzędziem dla populistów, którzy wykorzystywali platformy społecznościowe (Zuckerberg nazwał FB „piątą władzą", w odróżnieniu od czwartej), by obchodzić tradycyjne media, które wcześniej stały na straży jakości debaty publicznej, ale też ograniczały jej pluralizm.
Czytaj więcej
Kongresmeni chcą uporządkować i poddać kontroli programy sztucznej inteligencji obwiniane za rozprzestrzenianie szkodliwych treści w mediach społecznościowych, w tym na Facebooku.