Książki, o których nie wiecie

Czy warto pisać o książkach, które praktycznie nie istnieją w księgarniach, bo niewielu dystrybutorów i księgarzy wie, że się ukazały?

Publikacja: 20.03.2010 00:46

Książki, o których nie wiecie

Foto: mkidn

Oczywiście, bo tylko wtedy i oni i potencjalny czytelnik mają szansę dowiedzieć się o tak znakomitych rzeczach jak „Plakat polski” oraz „Dawno temu w Karpatach”.

„Plakat polski” Anny Agnieszki Szablowskiej i Mariany Seńkiw to dwujęzyczny katalog prezentujący zbiory ukraińskiego Muzeum Etnografii i Przemysłu we Lwowie, odziedziczone w głównej mierze po przedwojennym polskim Muzeum Przemysłowym w tym mieście. Jest to jedno z wydawnictw departamentu dziedzictwa kulturowego MKiDN prezentujących polskie zbiory za granicą (w serii „Poza krajem’’) i można je kupić w siedzibie Ministerstwa Kultury.

Album jest lekcją historii polskiego plakatu do 1939 roku w tysiącu stu obrazach, bo aż tyle jest reprodukcji, oraz prezentacją prac znakomitych grafików, m.in. Stefana Norblina, Edmunda Bartłomiejczyka, Kazimierza Sichulskiego, Karola Frycza, Władysława Skoczylasa, Marka Żuławskiego i najbardziej znanego wśród nich twórcy plakatu – Tadeusza Gronowskiego (autora plakatu „Radion sam pierze”).

Plakat bardziej niż inne gatunki sztuk plastycznych jest dokumentem czasu. Na kartach albumu wchodzimy więc w epokę, w której jeszcze piwo, jak głosił plakat, korzystnie wpływało na zdrowie i humor („100 lat żyje, kto lwowskie piwo pije”), kiedy cukier dawał siłę i wzmacniał kości. Sylwetce sportowca na bieżni z dwoma pucharami towarzyszył napis: „Na dzielne wyczyny sportowe mogą się zdobyć tylko ci, co dużo cukru jedzą”.

Gruźlica i picie denaturatu były wówczas tak rozpowszechnione, że walczono z nimi także za pomocą plakatów. Zachęcano do „prasowania elektrycznością”, nie podając wszakże, czy jest tańsze albo efektywniejsze. Przechodniów atakowały wezwania „Polacy na morze!”, informowano o Święcie Morza („Budujemy okręty we własnej stoczni”). Plakat propagował używanie nawozów sztucznych oraz picie kawy zbożowej.

Plakaty reklamowały nieistniejące już marki i towary, jak Stetysz – samochody polskiej konstrukcji, czy mydło Alboril („ W sile pienienia i skuteczności niedoścignione!”), ale także te, które przetrwały do dziś, jak powstała w 1929 r. linia lotnicza LOT, wyroby Wedla, Goplany, mydło Jeleń.

Osobna uwaga należy się plakatom związanym z Lwowem. Pierwsza wystawa awiatyczna odbyła się w gmachu Politechniki Lwowskiej we wrześniu i październiku 1910 roku, w związku z pierwszym lotem w tym mieście samolotu, konstrukcji inżyniera politechniki Edmunda Libańskiego. Kilkanaście plakatów reklamowało kolejne odbywające się we Lwowie w latach międzywojennych Międzynarodowe Targi Wschodnie. Plakaty zachęcały do kupowania likierów ze słynnej fabryki wódek Baczewskiego, a także, niejako w kontraście – napojów Bezalko. Plakatami reklamowała się inna znana lwowska firma, Książnica Atlas. Plakaty informowały o wystawie obrony Lwowa 1918 – 1919 w pałacu Biesiadeckich na placu Halickim, otwartej 23 listopada 1935. I o sezonie zimowym w Truskawcu, ktory trwał od 1 grudnia do 1 marca.

Od Truskawca dwa kroki do Borysławia, dawnego centrum wydobycia ropy naftowej w Galicji. Zagłębiu, zwanemu borysławsko-drohobyckiemu, poświęcona jest znaczna część pokaźnego albumu fotografii z lat

1853 – 1939 „Dawno temu w Karpatach. Rzecz o polskiej nafcie”. Powstał on z inicjatywy ludzi związanych niegdyś z wydobyciem ropy naftowej i ich rodzin, a dzięki firmie Poszukiwania Nafty i Gazu Kraków, do której zgłaszali się, przynosząc zdjęcia, dokumenty i inne pamiątki. Także i ten album wydany przez PNiGK poza dosłownie kilkoma egzemplarzami nigdy nie trafił do księgarń (nie wykazały zainteresowania!) i był rozprowadzany głównie wśród ludzi z branży. Wydawca, jak deklaruje Agnieszka Sioła, rzecznik firmy, ma jeszcze trochę egzemplarzy do dyspozycji dla zainteresowanych.

O ile Ignacy Łukasiewicz i Bóbrka mają trwałe miejsce w naszej pamięci, o tyle dzieje zagłębia borysławsko-drohobyckiego, za sprawą PRL-owskiej cenzury, blokującej kresowe tematy – już nie. Album „Dawno temu w Karpatach” przywraca więc, także tekstem pióra Leszka Mazana, pamięć o galicyjskiej ziemi obiecanej i gorączce nafty. Ale też i galicyjskim piekle, jak nazwał Borysław ze względu na warunki pracy robotników – Stanisław Szczpanowski, jeden z najsłynniejszych polskich nafciarzy. Szczyt wydobycia galicyjskiej nafty to rok 1909 – 2 mln 75 tys. ton.

Na zdjęciach oglądamy nieistniejące krajobrazy zdominowane przez las drewnianych wież na polach naftowych Borysławia (w roku 1880 było tam 1375 szybów), pożary z najsłynniejszym z nich – szybu Oil City w 1908 w Tustanowicach, robotników przy pracy, pamiątkowe zdjęcia wiertaczy na tle wież, fotografie łebaków – zbieraczy ropy naftowej, uczniów i nauczycieli Krajowej Szkoły Górniczo-Wiertniczej i Państwowej Szkoły Wiertniczej w Borysławiu. Wśród ponad 300 zdjęć znajdują się także i te upamiętniające polskich inżynierów i wiertaczy pracujących w Rosji, USA, Argentynie i na Sumatrze.

Plus Minus
Mateusz Dobrowolski: „AI pomogła mi stworzyć dokumentację rozwoju”
Plus Minus
Telefon zaufania, słucham…
Plus Minus
„Trucizna”: Dorzucić coś do kociołka
Plus Minus
"Żelazny sen" - nowe wydanie skandalizującej książki Normana Spinrada
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Plus Minus
„Wąwóz”: Romans na dwóch wieżach
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”