Dzieci kobiet zgwałconych przez Serbów w czasie wojny w Bośni mają dziś po kilkanaście lat. Zaczynają zadawać pytania o swoje matki i ojców. Techniki odpowiedzi bywają różne. Stosunkowo najłatwiej mają wychowawcy w domach dziecka, którzy po prostu tłumaczą dzieciom, że matki wyjechały za granicę, co często jest zresztą prawdą. Trudniej jest rodzicom, którzy adoptowali dzieci urodzone w wyniku gwałtu.
W niedawno powstałym bośniackim filmie dokumentalnym „Chłopiec z filmu wojennego” 12-letni Alen Muhic, adoptowany przez rodzinę muzułmanów w Gorażde, opowiada, jak inne dzieci drażniły się z nim, złośliwie wypominając, że nie jest synem swoich rodziców. Jego nowy ojciec wziął go na kolana i powiedział prawdę. Chłopiec przeszedł piekło, podejmował na przemian próby samobójstwa i kontaktu ze swoją biologiczną matką, która nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
W najgorszej sytuacji są kobiety, które zatrzymały dzieci i próbują je wychować. Pozbawione mężów, żyją zwykle w beznadziejnych warunkach materialnych i rzadko mogą liczyć na pomoc społeczną. W tradycyjnym społeczeństwie, takim jak bośniackie, zgłaszanie gwałtu przez kobietę jest niemal nie do pomyślenia, a zgłaszanie go kilka czy kilkanaście lat po wydarzeniu budzi podejrzenie władz, że chodzi o próbę wyłudzenia pieniędzy. Wiele kobiet w takiej sytuacji zmuszonych jest oddawać do domów opieki dzieci, które – wbrew dramatycznym okolicznościom ich narodzin – kochają i chcą wychować.
Nikt nie wie, ile dzieci urodziło się w wyniku gwałtów popełnionych – jak ocenia ONZ – na 20 tysiącach kobiet w czasie wojny w byłej Jugosławii. Większość ofiar to Bośniaczki, większość sprawców – Serbowie. Nikt również nie wie, ile matek zdecydowało się na aborcję lub zabicie swoich dzieci po urodzeniu, choć raport UNICEF sprzed trzech lat – pierwsza tego typu próba spojrzenia na położenie dzieci urodzonych w wyniku gwałtów wojennych – wskazuje, że takich wypadków mogło być bardzo dużo. Bośnia i inne kraje byłej Jugosławii kilkanaście lat po wojnie zaczynają normalnie funkcjonować, jednak dla tysięcy kobiet i ich dzieci wojna nigdy się nie skończy, na zawsze pozostaną ofiarami zbrodni, której nie da się wymazać z pamięci, zbrodni, która zabija coś najcenniejszego w człowieku – jego ducha.
Przed kilkoma dniami Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie uznała gwałt za rodzaj „taktyki wojennej”. Sformułowanie to brzmi nieco cudacznie, ale w praktyce oznacza, że wspólnota międzynarodowa traktuje gwałt jako element wojny stosowany celowo do „upokorzenia, zdominowania, zastraszenia, rozproszenia lub wypędzenia członków wspólnoty albo grupy etnicznej”.