Niektórzy mają poczucie, że zostali zdradzeni. Charakterystyczny jest głos Tomasza Terlikowskiego, który na Facebooku napisał: „Z konserwatyzmu Kaczyński zrezygnował, przez wiele miesięcy tolerując obstrukcję w sprawie ochrony życia, a ostatecznie mianując Kluzik-Rostkowską na szefową kampanii (teraz pojawia się dla niej propozycja szefostwa partii…). Z antykomunizmu, opowiadając o Oleksym – polityku lewicowym. Co zatem zostało z fundamentów PiS? Bo dla mnie już nic”.
Paweł Milcarek ironizuje, pisząc, że „przeżył już niejeden »obraz podstępnego wroga« w widzeniu J.K. Kiedyś krył się on w SLD, w antenach Radia Maryja na Uralu i w Samoobronie zakładanej przez KGB. Potem najgorszy wróg porzucił Radio i Samoobronę, oddał je PiS – i przeszedł do PO. Na razie tak zostaje. W 2007 PO było kiepskim pomagierem SLD. Dzisiaj to PO jest centralą zła, a SLD nie jest już postkomunizmem. Są tacy, którzy za tym nadążają;)”.
Ryzykując, że Milcarek uzna, iż końcowa ironia odnosi się do mnie, muszę stwierdzić, że może nie tyle nadążam za Kaczyńskim, ile postrzegam jego politykę jako racjonalną. I to racjonalną z punktu widzenia nie tylko wąsko partyjnego i nie tylko z punktu widzenia jego ambicji osobistych, ale też z punktu widzenia interesów kraju pojmowanych tak, jak – wydaje się – pojmuje je Kaczyński.
Sądzę tak, mimo że – inaczej niż wielu sympatyków lidera PiS – nie uważam (i dawałem temu wyraz m.in. na łamach „Rz”), aby obecna Polska nie była Polską, aby rządy Platformy Obywatelskiej były niemal obcą okupacją, a sama Platforma – niemal jawną obcą agenturą.
Polityka jest sztuką realizowania celu głównego. Cel główny zaś musi być związany z tym, co definiujemy jako najważniejszy problem teraźniejszości i przyszłości. A co jest obecnie najważniejszym problemem Polski? Czy jest to spór na temat PRL, walka jego zwolenników i przeciwników?
Jeszcze w latach 90. mogliśmy tak sądzić. Przede wszystkim dlatego, że wielu z nas uważało, iż zależność obozu b. PZPR od Moskwy trwa i może zaowocować zagrożeniem dla kraju. I nie były to obawy wydumane. Świadczy o tym choćby afera związana z moskiewskimi pieniędzmi, ujawniane przez media inne przejawy wspierania biznesowego zaplecza SLD przez rozmaite segmenty rosyjskiego państwa czy choćby znamienny fakt, że latem 1994 oficer KGB Ałganow mógł spędzić wakacje w gronie liderów ówczesnej SdRP.