W końcu sroce spod ogona nie wypadłem, pióro trzymać umiem, przepraszam za ten archaizm, ale taka to licentia poetica,
Ojczyzna w potrzebie, przeto ofiaruję, co tylko potrafię. Podkreślę wszakże od razu na początku jako autor, czyli ten, który najlepiej zna zalety swego dzieła, że wiersz to absolutnie autentyczny, nic sam nie zmyśliłem, niczego nie dodałem, niczym nie przyozdobiłem ani rzeczywistości nie ucukrowałem.
Dufam przeto, że uważny czytelnik znajdzie tu prawdziwe tchnienie prawdy i głęboki rys realizmu.
Każdy prawdziwy poeta musi mieć muzę, wyznaję zatem, że moim natchnieniem były słowa Romana
Ludwiczaka, senatora PO, skierowane do radnego powiatu z Wałbrzycha Longina Rosiaka. Soczysta ta i prosta polszczyzna nie może pozostać niezauważona. Tym bardziej że tak pięknie wpisuje się w inne dialogi